[ Pobierz całość w formacie PDF ]

operować. Chory i jego rodzina prosili, więc uległa, ale nie dawało żadnej gwarancji.
Pierwszy etap, wycięcie czterech żeber, przetrzymaj dobrze. Po kilku tygodniach
drugi etap - trzy żebra. Po operacji, w nocy, chłopak umiera. Lekarz dyżurny robi, co
może. Dzwoni po ;,ciotkę . Ta przyjeżdża z Warszawy w balowej sukni. Wprost z
balu sylwestrowego, Zciągnęli jeszcze lekarza, który mieszka na terenie sanatorium.
Trzech lekarzy walczyło całą noc o życie tego chłopaka i... wygrali walkę. Chłopak
już na chodzie. Dobrze wygląda. Z werwą opowiada o tamtych wypadkach. Trzeci to
Czesław. Leży już prawie rok. Robiony miał  politen .
Jest to zabieg polegający na tym, że przez przecięte żebra wkłada się
woreczek nylonowy, napełniony nylonowymi paskami i woreczek ten uciska część
płuca, w której była dziura. U Cześka wdała się ropa. Dwa razy w tygodniu punkcja.
Wreszcie zrobiono plastykę - siedem żeber.
Po kilku dniach Czesiek już czuł się dobrze, ale chodził z butelką, w którą
gumową rurką ściekała ropa. Po kilku miesiącach opuścił sanatorium zdolny do
dalszego życia. Opłaciło mu się być twardym. Leżał półtora roku, wycierpiał dużo,
lecz walkę o życie wygrał.
To byli właśnie ci operowani koledzy w moim pokoju: Wszyscy inni to
kandydaci do zabiegów. Każdy wypytuje o przebieg operacji i szczegóły. Tylko Jurek
niczym się nie przejmuje. Chodzi, śpiewa i śmieje się z innych. Jak się pózniej
okazało, była to tylko poza, on jeden zbłaznił się w czasie operacji:
Zaraz po przeniesieniu na oddział chirurgiczny doktor zrobił mi punkcję po
prawej stronie.
- Ropa - powiedział po obejrzeniu zawartości w strzykawce.
 Więc sprawdza się przepowiednia pani Zosi z Prabut - pomyślałem. - Odma
była, płyn był, ropa jest. Teraz już tylko czekam na przetokę i koniec...
Po punkcji temperatura spadła, po czterech dniach zaczęła znowu się
podnosić, a po siedmiu już była taka jak przed punkcją. Znowu zrobili punkcję.
Temperatura natychmiast opada i... wszystko powtarza się jak poprzednio i tak jest
przez kilka tygodni aż... ale nie ubiegajmy faktów.
Na oddziale podniecenie. Jutro, w piątek, pierwsze operacje. Z naszego
pokoju idzie dwóch. Pan Józef - urzędnik - i Jurek, ten, co się nie boi operacji. Mnie
zawiadomiono, że będę ,.,robiony w najbliższy wtorek. Zjedli jeszcze obiad, a
podwieczorku i kolacji już nie dostali. Zamiast kolacji gorzka sól i
 międzymiastowa , jak nazywamy lewatywę. Wieczorem jodynowanie pleców,
rozmowa z lekarzem, a następnego dnia na stół operacyjny,
Pierwszy pan Józef. Odma chirurgiczna. Po przywiezieniu z operacyjnej, gdy
go układano do łóżka, wyszeptał półgłosem:  Koledzy, w czyśćcu byłem .
Wszystkich ogarnął strach.
- Następny, proszę, na operacyjną.
Teraz wywożą Jurka. Też odma chirurgiczna. Po pewnym czasie słychać
krzyk.
- Słyszycie? - mówię. - To Jurek.
Po chwili znów przerazliwy krzyk. Słychać, mimo że od sali operacyjnej
oddziela nas kilka pokoi. Wkrótce przywożą Jurka. Okazało się, że wrzeszczał, rzucał
się, więc lekarze zaszyli go, nie kończąc operacji.
- Tak bardzo bolało? - pytam, gdy już wyszedł lekarz i pielęgniarka. - Nie
mogłeś wytrzymać?
- Mogłem. Ale mnie boli, a oni tymczasem rozmawiają, jak trzeba smażyć
pieczarki, co w którym teatrze grają...
- Przecież to ciebie bolało - mówię - więc dlaczego oni mieli jęczeć? Niech
każdy robi swoje. Ty możesz stękać z bólu, a oni niech operują i gadają, o czyi chcą.
- Ale mnie to zgniewało i zacząłem wrzeszczeć.  Ciotka mówi, że jak nie
przestanę, to nie będzie operować. Wrzasnąłem znów. Odłożyła narzędzia i wyszła.
Jak wróciła, to już wrzeszczałem bez przerwy, jak tylko się do mnie zbliżyła i...
zaszyli.
- A tak śpiewałeś jeszcze rano:  Jestem rad, jestem bardzo rad , a teraz
narobiłeś innym strachu. Ten-mówię, pokazując na Józefa - był w czyśćcu, ty
wrzeszczałeś...
Do licha, wygląda, że to będzie coś potwornego. No nic. Następny idę ja - we
wtorek. Przekonam się sam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •