[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jego wiedzy wchodzisz do pokoju. Okazało się jednak, że ktoś
ukradł lalkę. Przestraszyłam się bardzo i nie przyznałam do
głupiego dowcipu w obawie, że zaczniecie mnie podejrzewać.
- Czy wiedziałaś wtedy, że zrobił to Victor? - spytał ją Kyle.
- Domyślałam się. Chciałam to z niego wycisnąć, kiedy
jedliśmy lunch, ale był bardzo sprytny. - Westchnęła ciężko. -
Zastanawiam się, dokąd on pojechał.
- Zapewne wyjechał z miasta - odpowiedziałam. - Tak mi
wstyd. Aby wkupić się w jego łaski, pokazałam mu nawet
judasza.
Miałam wrażenie, że się przesłyszałam.
- Pokazałaś mu co...?
RS
136
- To taki wizjer w ścianie lub drzwiach, przez który można
obserwować ludzi - wyjaśnił mi wujek Walker.
- Dziadek wmontował coś takiego w jedną ze ścian podczas
remontu. Sądził, że to zabawne.
- Gdzie jest ten... judasz? - spytałam, choć znałam już
odpowiedz.
Tuż obok spiżarni jest mały korytarzyk. Judasza wmontowano
w ścianę oddzielającą go od pokoju z zabawkami. Kiedy
przebywałam w pokoju z zabawkami, czułam, że ktoś mnie
obserwuje. Teraz już wiem. To był Victor.
- Ostatnio dużo osób odwiedzało ten pokój - powiedział
chłodno wujek.
- To moja wina, tato - przyznała Zandra. - Otwierając drzwi
zapasowym kluczem, robiłam ci celowo na złość...
- Ale dlaczego? - spytał bezradnie wujek. - Przecież
wiedziałaś, jak cenne są przedmioty, które tam trzymam.
Znałam odpowiedz także i na to pytanie. Zandra tylko dlatego
robiła tyle dych rzeczy, aby zwrócić na siebie uwagę. Temu
służyło otwieranie drzwi, a także włożenie błazna do mojego
łóżka. To była już jednak przeszłość. Zandra wyraznie zmieniła
się. Powoli odnajdywała wspólny język z rodzicami. Należało
dać jej szansę.
- Czy nikogo nie interesuje, jak Victor dostał się do domu? -
zapytałam.
Oczywiście, wszystkich to interesowało. Opowiedziałam, jak
odkryłam splecioną z bluszczu drabinę i okno, w którym
brakowało jednej szybki. Wszyscy obejrzeliśmy je i doszliśmy
do wniosku, że Victor przez niewielki otwór włożył rękę i
otworzył okno od wewnątrz. Pamiętnego dnia, kiedy zginęła
lalka, czytaliśmy razem korespondencję handlową dziadka.
Victor co prawda wyszedł przed kolacją, ale w rzeczywistości
zaczekał gdzieś w ogrodzie, aż wszyscy usiądą do stołu, i wtedy
wszedł do pokoju z zabawkami.
RS
137
- Lalka mu jednak nie wystarczyła - powiedział Kyle. - Miał
apetyt na broszkę.
- Pokaż mi ją - poprosił wujek, kiedy wróciliśmy na werandę.
Wyjęłam broszkę z kieszeni razem z całą resztą rzeczy.
Jinx był wprost zachwycony.
- I pomyśleć, że leżała w gniezdzie przez tyle lat - powiedział
wujek, biorąc ją do ręki. Spojrzał na Kathryn, która siedziała tuż
obok cioci Gray. Ich oczy spotkały się.
- Sądzę, że jesteśmy winni pannie Fetzer przeprosiny -
powiedziała ciocia. - %7łyła w niesławie przez prawie dwadzieścia
pięć lat.
Wujek wstał z krzesła i podszedł do Kathryn.
- Proszę przyjąć moje najszczersze przeprosiny i wyrazy
ubolewania - powiedział, wyciągając w stronę Kate dłoń. -
Czuję się winien podwójnie. Za siebie i za mojego ojca. Mam
nadzieję, że będzie pani tak wspaniałomyślna i obu nam to
kiedyś wybaczy.
Kathryn zawahała się przez chwilę, ale podała mu dłoń. Jej
uśmiech wyrażał bezgraniczną radość.
Serce aż podskoczyło mi na widok uprzejmości, z jaką wujek
przeprosił Kate. Trudno mu chyba było, jako zatwardziałemu
Highsmithowi, przyznać się do błędu. Przełamał się jednak i
zrobił to, co powinien. Moja mama miała rację mówiąc, że
rodziny się nie wybiera. Rodzinę trzeba zaakceptować. W tym
momencie akceptowałam ją w pełni i byłam dumna, że noszę
nazwisko Highsmith.
Wujek podał mi broszkę.
- Jest twoja, Holly. Tyją znalazłaś. Jeżeli rzeczywiście
wykonał ją Faberge, to warta jest mnóstwo pieniędzy.
Spojrzałam z zadumą na ten rodzinny klejnot. Gdybym go
sprzedała muzeum lub jakiemuś prywatnemu kolekcjonerowi, to
mogłabym sporo zarobić. Pieniądze bardzo by się przydały.
Mogłabym sobie opłacić studia i ulżyć mamie w bieżących
wydatkach...
RS
138
Ale tak naprawdę ta broszka nie należała do mnie.
Nie wiem, z jakiego powodu mój ojciec porzucił Kathryn, ale
czułam się w obowiązku jej to wynagrodzić. Przez te wszystkie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]