[ Pobierz całość w formacie PDF ]
aklimatyzować się w nowym otoczeniu, w nowej szkole, by jak
najszybciej znalazł przyjaciół wśród rówieśników" Na kilka
miesięcy przed śmiercią matki chłopiec odsunął się od kolegów.
Daisy Rutherford twierdzi, że nie umiał poradzić sobie z ich
współczuciem.
Poczuł drgania pagera i przypomniał sobie, że powinien już
być na zebraniu lekarzy.
Dopiero przed dziewiątą dotarł do domu. Nie miał ochoty na
samotną kolację w pustym mieszkaniu. Zajrzał do bistra na par-
terze. Pchnął drzwi i stanął w progu, czekając, aż wzrok oswoi
się z panującym tam półmrokiem.
Od razu dostrzegł włosy. Połyskującą kaskadę blond włosów,
która spływała na ramiona kobiety przy barze. Siedziała tyłem
do drzwi i wydawała się zasłuchana w słowa barczystego i
modnie odzianego mężczyzny. Niemożliwe, by była to kobieta z
filharmonii. Jego ciało jednak uznało, że to ona. Podchodząc do
baru, uznał, że taka reakcja jest związana z wiekiem. Gdy męż-
czyzna kończy trzydzieści pięć lat, najbardziej podobają mu się
blondynki. Bogaci faceci w podeszłym wieku zawsze żenią się z
młodymi blondynkami!
Podszedł do niego właściciel lokalu Mickey, mężczyzna w
śrćdnim wieku. Gdy Rory mu się przedstawiał, blondynka nagle
spojrzała w jego stronę. Alana Wright! Nie mogło być inaczej.
Los bywa wyjątkowo przewrotny.
Odrzuciła jego zaproszenie dla tego kulturysty. A może ten
facet ma wypchane ramiona, jak amerykańscy gracze w futbol?
Myśli te przelatywały mu przez głowę, podczas gdy Mickey
cierpliwie czekał na zamówienie.
S
R
- Chciałbym coś zjeść. Można przy barze?
Dobiegł go odgłos sztućców układanych w odległym końcu
baru, który miał kształt podkowy.
- Przyjmę zamówienie. Zanim kucharz wszystko przy gotuje,
poszukam dla pana miejsca. - Mickey podsunął mu kartę dań. -
Podać coś do picia?
Ze szklaneczką whisky Rory pochylił się nad menu, lecz my-
ślał wyłącznie o blondynce. Skinęła mu głową, po czym odwró-
ciła się w stronę swojego towarzysza.
Może to tylko kolega? Może Gabi i Aleks nie wiedzą, że łą-
czy ich coś więcej? Nie twoja sprawa, mruknął do siebie. Nie
brzmiało to przekonująco. Ilekroć ją widział, czuł nieodmiennie,
że bardzo by chciał, by to była jego sprawa.
Ale jeszcze nie teraz!
- Cześć! - Gabi zjawiła się, jakby wyrosła spod ziemi. - Sie-
dzimy z Aleksem po tamtej stronie. Głównie po to, żeby strzec
Alanę przed mordercą. Chodz do nas.
- Jakim mordercą? - powtórzył, podejrzewając przez chwilę,
że ten budynek ma szkodliwy wpływ na mózg lokatorów.
- %7łartowałam. Jeremy wygląda na nieszkodliwego księ-
gowego. Alana na pierwsze spotkanie wybrała ten bar, żeby
czuć się bezpieczniej, bo zawsze ktoś z nas tu siedzi.
- Ten facet, który z nią rozmawia, jest księgowym?
- Tak twierdzi. - Gabi zniżyła głos. Odwróciła się, by lepiej
przyjrzeć się Jeremy'emu. - Nie wygląda na jajogłowego.
- To jest ich pierwsze spotkanie? Randka w ciemno? Gabi
roześmiała się, kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Chodz do nas. Alana bezbłędnie wyczuwa, gdy się
S
R
o niej rozmawia. Zabiłaby mnie, gdyby dowiedziała się, że wy-
jawiłam ci jej sekret. Ja też nie mogę otrząsnąć się z wrażenia.
Alana i Jeremy!
Ruszyli w stronę Aleksa, lecz Rory natychmiast pożałował,
że znalezli się w towarzystwie jej męża, ponieważ w jego obec-
ności Gabi zapewne powstrzyma się od plotkowania.
- Właśnie zamierzałam opowiedzieć Rory'emu, jak Alana po-
znała Jeremy'ego - rzuciła lekkim tonem, pokazując mu, jak
słabo zna się na kobietach. - Ty mu opowiedz.
- Jego to wcale nie interesuje - bronił się Aleks.
- Wobec tego sama mu opowiem.
Rzuciła mu promienny uśmiech. Czy ona czyta jego myśli?
Język ciała? Nie miał najmniejszych wątpliwości, że Gabi wie,
że on umiera z ciekawości.
- Kiedy Aleks w zeszłym roku wracał ze Szkocji, siedział w
samolocie obok kobiety, która prowadziła w Internecie kompu-
terowe biuro matrymonialne. Może nie do końca matrymonial-
ne. Po prostu umożliwiała singlom wymianę myśli w sieci.
Więc gdy Alana postanowiła wyswatać Kirsten, przypomniała
sobie o tej kobiecie. I wpisała na listę Kirsten oraz siebie. I na-
gle sama zaczęła czatować z nie jakim Jeremym. Dzisiaj widzą
się po raz pierwszy, ale korespondują od dawna.
Patrzyła na niego z wyrazem twarzy osoby bardzo z siebie
zadowolonej, lecz on nadal niewiele rozumiał. Kto to Jest Kir-
sten? I dlaczego trzeba było szukać jej faceta?
- Niesamowite, prawda? Wprost odjazdowe. Prawie jak daw-
niej, kiedy można było zamówić narzeczoną drogą pocztową.
S
R
Aleks roześmiał się.
- Tamte kobiety nic nie wiedziały o mężczyznach, do których
jechały. Wymieniły z nimi kilka listów, ale w listach nietrudno
zrobić dobre wrażenie.
- Nawet morderca to potrafi? - Jego pytanie rozbawiło Gabi i
Aleksa.
- Być może istnieje tutaj pewne podobieństwo - przyznał
Aleks, po czym zaczął wypytywać Rory'ego, jak mu się układa
w szpitalu i jakie zrobił na nim wrażenie.
Gdy zaczęli się żegnać, Rory nie mógł się nadziwić, jak przy-
jemnie upłynął mu czas. I jak sam był rozmowny.
- Podejrzewam, że rzadko spędzasz czas w towarzystwie do-
rosłych - zauważyła Gabi. - Wyobrażam sobie, że każdą wolną
chwilę poświęcasz na to, żeby pomóc Jasonowi zaakceptować
śmierć matki. Sam też musisz się uporać z tą stratą. - Uśmiech-
nęła się ciepło. - Jeśli będziesz miał ochotę porozmawiać z oso-
bami w wieku powyżej trzynastu lat, nie krępuj się, dzwoń do
nas. Od przyszłego tygodnia przechodzę na pół etatu, a Aleks
ma teraz tylko dzienne dyżury, więc zazwyczaj przed kolacją
jest już w domu.
- Dziękuję. - Rory poczuł, że to słowo wypłynęło z głębi jego
serca.
Gdy opuszczali bistro, dyskretnie próbował zobaczyć Alanę,
lecz z powodu tłoku nie udało mu się dojrzeć właściwej części
baru. Z holu ponownie zerknął w stronę bistra, lecz tym razem
widok przesłaniała mu kotara. Mógłby wrócić na małego drin-
ka...
Kolejny raz powtarzając sobie, że nie interesuje go Alana ani
to, jak długo przesiaduje ze swym muskularnym koleżką, ruszył
po schodach na trzecie piętro. Uznał, że wysiłek fizyczny dobrze
S
R
mu zrobi na kondycję oraz że pomoże mu przestać myśleć o
kaskadzie jasnych włosów spływających uwodzicielsko na czerń
damskiego żakietu.
Wszedł do mieszkania i przysiadł na nowej kanapie. Spało
się na niej zdecydowanie lepiej, lecz do siedzenia zupełnie się
nie nadawała. Z tęsknotą pomyślał o swym starym fotelu z regu-
lowanym oparciem. Nie zabrał go, ponieważ przeprowadzając
się z Jasonem w nowe miejsce, uznał, że chłopiec będzie czuł
się lepiej, mając dokoła siebie meble z mieszkania matki.
Jason! Jak on się czuje? Ostatnio jest bardzo pogodny. Przede
wszystkim dzięki Alanie. Od poniedziałku nowym problemem
będzie szkoła. Lecz odkąd dowiedział się, że w jej programie
uwzględniono różne rodzaje sztuk walki, ten temat przestał być
tak drażliwy jak wcześniej.
Znowu dzięki Alanie...
Poczuł niepokojący ucisk w lędzwiach. Jego przyczyną jest
na pewno długi okres celibatu. Wywołałaby go myśl o jakiej-
kolwiek ładnej kobiecie.
- Jesteśmy!
Przodem kroczyła Drusilla. Na jej widok wprowadził korektę
do swych rozmyślań. Nie każda kobieta prowokuje takie reak-
cje, mimo że szwagierce, atrakcyjnej brunetce, nie można nic
zarzucić. Na dodatek nie ukrywa, że ma na niego ochotę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]