[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Po śniadaniu powitalnym z jajek na bekonie, Sally mogła wreszcie poinformować męża, że księgowy
doradził jej założenie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Firma przewozowa Haslett
zadeklarowała w pierwszym roku dwadzieścia jeden tysięcy sześćset funtów zysku. Sally dodała
dwie kolejne ciężarówki do ich rosnącej floty. Powiedziała mężowi, że zastanawia się nad
porzuceniem pracy w agencji nieruchomości, by w pełnym wymiarze godzin zasiąść w fotelu prezesa.
- Fotelu prezesa? - powtórzył zdziwiony Dough.
Ale nie miał absolutnie nic przeciwko pozostawieniu biznesu w rękach Sally, byle tylko jemu
pozwoliła zająć ulubione miejsce za kółkiem, jako jednemu ze swych kierowców. I ten stan trwałby
szczęśliwie dalej, gdyby Doug nie natknął się znowu na faceta z Marsylii - który nigdy jakoś nie trafił
do więzienia - i który w zaufaniu podzielił się z nim planem doskonałym, bez żadnego ryzyka, a co
ważniejsze, takim, o którym nigdy nie dowie się żona.
Doug przez kilka miesięcy opierał się Francuzowi, kiedy jednak stracił dość poważną sumę w
pokera, wreszcie ustąpił. Ale tylko raz, obiecał sam sobie. Mężczyzna z Marsylii uśmiechnął się i
wręczył mu kopertę, w której było dwanaście tysięcy i pięćset funtów w gotówce.
Pod rządami Sally firma przewozowa Haslett rozwijała się, zarówno jeśli chodzi o reputację, jak i
zasięg działania. Z kolei Doug kolejny raz przyzwyczaił się do gotówki w rękach, pieniędzy, których
nie podaje się w zeznaniu rocznym i nie płaci od nich podatków.
Był jednak ktoś, kto nie spuszczał oka z firmy przewozowej Haslett, a w szczególności z Douga.
Mark Cainen, teraz członek specjalnej jednostki zajmującej się przemytem, widywał regularnie jak w
zegarku załadowaną fasolką i brukselką ciężarówkę Dougha na terminalu Dover, skąd wyruszała do
Marsylii. Nigdy jednak nie widział go w drodze powrotnej. I to go zaniepokoiło.
Mark sprawdził księgi, z których dowiedział się, że firma przewozowa Haslett jest obecnie
właścicielem dziewięciu ciężarówek, które dostarczają towary w różne miejsca Europy. Jej prezes,
Sally Haslett, miała nieskazitelną opinię - podobnie jak jej wozy - u każdego, z kim współpracowała.
Ale pana Cainena wciąż niepokoiło, dlaczego Doug nie wraca przez jego port. Dotykało go to
osobiście.
Dyskretne śledztwo wyjawiło, że Doug znowu widywany jest w Marsylii, gdzie rozładowuje swoją
fasolkę, a pakuje na ciężarówkę skrzynie z bananami. Była tylko jedna różnica. Teraz podróżował z
powrotem przez Newheaven, co zdaniem Cainena oznaczało co najmniej kilka godzin dodatkowej
jazdy.
Każdy z funkcjonariuszy celnych ma możliwość przepracowania jednego miesiąca w roku w innym
wydziale, co ma służyć zwiększeniu szans na ich awans. W ubiegłym roku Mark Cainen wybrał
lotnisko Heathrow, w tym zgłosił się do portu Newhaven.
Czekał cierpliwie, żeby ciężarówka Douga pojawiła się w dokach, ale dopiero pod koniec drugiego
tygodnia dostrzegł swego starego adwersarza stojącego w rzędzie do wyładunku z promu Olsena. W
chwili gdy ciężarówka Douga
wjechała do doku, Cainen zniknął na górze w służbówce, gdzie nalał sobie kawy do filiżanki.
Podszedł do okna i stamtąd przyglądał się, jak samochód Douga staje przy linii. Celnicy na służbie
szybkim machnięciem ręki przepuścili go dalej. Cainen też nie zrobił nic, by go zatrzymać, gdy Doug
skierował się na drogę kierując się do Sleaford. Musiał czekać kolejne dziesięć dni, nim ciężarówka
Douga pojawiła się znowu i tym razem spostrzegł, że tylko jedna rzecz się nie zmieniła. Cainen nie
uważał, by mógł to być przypadek.
Kiedy Doug powracał przez Newheaven pięć dni pózniej, tych samych dwóch funkcjonariuszy nie
poświęciło jego ciężarówce więcej niż pobieżny rzut oka, po czym pokazało mu wolną drogę. Teraz
już Mark był pewien, że nie ma do czynienia z przypadkiem. Zgłosił swoje spostrzeżenia do szefa
oddziału w Newheaven i ponieważ miesiąc właśnie się skończył, powrócił do Dover.
Doug jeszcze trzy razy wracał z Marsylii do Newheaven, zanim dwóch funkcjonariuszy celnych
zostało aresztowanych. Kiedy Doug zobaczył pięciu policjantów kierujących się w jego stronę,
wiedział już, że nowy, niemożliwy do odkrycia system, został właśnie rozgryziony. Doug nie
marnował czasu sądu, upierając się, że jest niewinny, ponieważ jeden z celników, z którym dzielił się
prowizją poszedł na ugodę z prokuratorem, bo ten obiecał, że otrzyma niższy wymiar kary, jeśli poda
nazwiska wspólników. Podał Douglasa Arthura Hasletta.
Sędzia posłał Douga do więzienia na osiem lat, bez możliwości skrócenia wyroku, chyba że skazany
zgodzi się zapłacić grzywnę wysokości siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy funtów. Doug nie miał
siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy i błagał Sally o pomoc, ponieważ nie potrafił znieść myśli o ośmiu
latach za kratkami. Sally musiała sprzedać wszystko, w tym ich domek, parking, dziewięć ciężarówek
i nawet swój pierścionek zaręczynowy, by jej mąż mógł wywiązać się z zobowiązań wobec sądu.
Po odsiedzeniu roku w więzieniu kategorii C w Norfolk, Doug został kolejny raz odesłany do North
Sea Camp. I kolejny raz zaczął pracować w bibliotece, gdzie go po raz pierwszy spotkałem.
Robiło na mnie wrażenie, iż Sally i jego dwie - teraz już duże
- córki przyjeżdżały go odwiedzić w każdy weekend. Powiedział, że nigdy nie rozmawiają o
interesach, chociaż poprzysiągł na grób swojej matki, że już nigdy, ale to przenigdy nie powróci do
uprzedniego procederu.
- Nawet o tym nie myśl - ostrzegała go Sally. - Twoją cię żarówkę posłałam już na złomowisko.
-Nie mogę winić tej kobiety, po wszystkim, co przeze mnie przeszła - powiedział Doug podczas
naszej kolejnej rozmowy w bibliotece - ale jeśli nie dadzą mi usiąść za kółkiem, kiedy stąd wyjdę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •