[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Poślubi cię w obliczu Boga i wszystkich zgromadzonych.
I zrobi to nie dla twoich pieniędzy ani dla tego wszyst-
kiego, co może zyskać po rozwodzie. Wyjdzie za ciebie, bo
cię kocha. I ponieważ ty też ją kochasz.
 W czym więc problem?
Dulcy wbiła wzrok w sufit i westchnęła głęboko.
 Ta intercyza podważa wszystko, co w waszej miło-
ści prawdziwe i uczciwe. Czy doprawdy nie widzisz tego,
Jason? W końcu ten dokument stanie się niczym żrący
kwas, korodujący wasze małżeństwo.
 Wezmę to pod uwagę.
Co w gruncie rzeczy oznaczało: nie zgadzam się na
proponowany układ.
Dulcy nagle zaczęła mu szczerze współczuć. Nie
dlatego, że nie był w stanie sięgnąć wzrokiem dalej niż
symbole dolarów dyndające mu przed nosem, ale ponie-
waż gdy już zrozumie, dokąd zmierza, będzie za pózno,
by cokolwiek zmienić.
 Chcę ci opowiedzieć o mojej sytuacji  oznajmiła,
ciężko przełykając ślinę.
Zarzuciła przynętę, mając pełną świadomość, że już
wszyscy wokół wiedzieli, co się wydarzyło w ciągu
ostatnich kilku dni. Wiedzieli o zniknięciu i nieoczekiwa-
nym odnalezieniu Brada. I jej niewzruszonym milczeniu
w tej sprawie.
Jason przymrużył powieki, niewątpliwie zastanawia-
jąc się, do czego to wszystko zmierza.
 Spokojnie, nie szukam kogoś, komu mogłabym się
wypłakać w mankiet.  Uśmiechnęła się ponuro.  A gdy-
bym nawet jakimś cudem się popłakała, to zupełnie nie
z tego powodu, o którym myślisz.  Spojrzała w okno
i powędrowała wzrokiem ponad horyzont.  Moja sytua-
cja... no cóż, wszystko rozbiło się o usilną próbę za-
chowania kontroli nad sytuacją, do czego dążysz i ty,
zmuszając Mandy do podpisania intercyzy.
 Mówisz o Bradzie i tej gorącej królowej salsy.
Dulcy uznała jego określenie za nadzwyczaj zabawne.
 W bardzo ogólnym sensie. Ale nie to akurat mam na
myśli. Mówimy tutaj o mnie i najlepszym przyjacielu
Brada.
Jason aż podskoczył na krześle.
 Co takiego?! W gazetach nic nie pisali na ten temat.
 Nie. I nie napiszą, bo nie zamierzam o tym opowia-
dać żadnym reporterom.  Spojrzała na Jasona ostrym
wzrokiem.  Czy wiesz, czemu ci to opowiadam?
 A czy ma to jakieś znaczenie?
 Sądzę, że tak.
Skrzywił się. Dulcy się uśmiechnęła.
 Powinieneś się dobrze zastanowić, zanim zgodziłeś
się tu ze mną przyjść.
Okrążyła biurko, ale nie usiadła.
 Jeszcze tydzień temu w pełni panowałam nad
swoim życiem. Tylko kilka dni dzieliło mnie od po-
ślubienia wyjątkowo dobrej partii i, spójrzmy prawdzie
w oczy, mam doskonałą pracę. A potem wszystko nagle
wymknęło mi się spod kontroli. Spotkałam mężczyznę,
który obudził we mnie szczególne pragnienia... wcześniej
sądziłam, że za żadne skarby świata nic podobnego bym
nie zrobiła. A tymczasem nagle zupełnie nie potrafiłam
mu się oprzeć. Straciłam panowanie nad sobą. Kogo ja
oszukuję? Musiałam zapomnieć o jakiejkolwiek kontroli,
żeby dostać to, czego chciałam. A chciałam jego.
 Kiedy więc ślub?
Dulcy potrząsnęła głową.
 Nie będzie żadnego ślubu.
 Nie rozumiem.
 Ja też jeszcze nie wszystko pojmuję.  Znów pode-
szła do okna i wyjrzała na ulicę.  Ale wiem jedno: utrata
panowania nad sobą śmiertelnie mnie przeraża.
Nagle Dulcy zdała sobie sprawę, że ostatnio straciła
kontrolę nad wieloma aspektami swojego życia, ale że tak
naprawdę czuła nieopanowany strach tylko wtedy, gdy
chodziło o zatracenie się w seksie.
 Wiem, że gdybym zobaczyła się z nim znowu,
oddałabym wszystko, żeby tylko być z nim razem.
Wszystko. Bez wyjątku.  Zadrżała wyraznie na wspo-
mnienie dotyku gorących dłoni Quinna na swoim ciele.
 Co znowu sprowadza nas do twojej sprawy  mówiąc
to, odwróciła się w stronę Jasona.
 O czym myślałaś przed chwilą?
 Wolałbyś nie wiedzieć.
Uśmiechnął się szelmowsko.
 Przyznaj, Jason. Jedynym powodem, dla którego
chcesz zmusić Mandy do podpisania tej cholernej inter-
cyzy, jest chęć zachowania resztek kontroli nad sytuacją
 a więc coś, o czym przed chwilą mówiłam. Potrzebne ci
poczucie, że panujesz nad swoimi emocjami. Bo gdy jesteś
z Mandy, stajesz się bezbronny. Zatracasz się. I to cię
przeraża.  Umknął wzrokiem.  A więc mam rację,
prawda? Nie popełniaj tego samego błędu co ja, Jason. Bo
choć ty poślubisz swoją dziewczynę, a ja rozeszłam się ze
swoim facetem, w ostatecznym rozrachunku skończymy
tak samo.
 Samotni.
 No właśnie  przyznała cicho.
Przez moment wpatrywał się w Dulcy niewidzącym
wzrokiem. Dulcy nie była pewna, które z jej słów dotarły
w końcu do niego, nie miała jednak wątpliwości, że
odniosła sukces.
 Wrócimy już do pozostałych?  zaproponowała,
chwytając z biurka intercyzę.
Jason wstał i pierwszy ruszył w stronę drzwi. Dulcy
lekko dotknęła jego ramienia i wręczyła mu dokumenty.
Wbił w nią zdumiony wzrok. Uśmiechnęła się w od-
powiedzi.
A chwilę pózniej weszli do sali konferencyjnej witani
grobową ciszą. I tam też Jason podarł na strzępy inter-
cyzę, po czym powiedział Mandy, że ją kocha.
Rozdział piętnasty
Salon ,,Pink Lady  . Sobota, pierwsza w południe. Quinn
skrzywił się, gdy zdał sobie sprawę, że właśnie w tej chwili
Brad i Dulcy braliby ślub w katedrze pod wezwaniem Matki
Boskiej Nieustającej Nadziei. Czyfakt, żeDulcychciałasię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •