[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przez chwilę przyglądała się Angelinie, po czym dodała:
- Ale chyba największym twoim atutem jest, że wyglądasz niezwykle
dziewczęco, a w dodatku sprawiasz wrażenie, że słuchasz tego, co ktoś do
ciebie mówi.
- Ale ja naprawdę uważnie słucham! - sprostowała.
- Mężczyzni to uwielbiają. Zawsze chcą występować w roli nauczyciela, a nie
ucznia.
Angelina niezupełnie rozumiała, o co właściwie babci chodzi, ale ucieszyła
się, że ma jakieś zalety. Zawsze kiedy porównywała się z opisywanymi w
gazetach pięknościami, wpadała w kompleksy.
A teraz całkowicie nieoczekiwanie książę Ksenos zaprosił ją na kolację!
Zdawała sobie sprawę, że jej postępowanie jest poniżej wszelkiej krytyki i
gdyby wyszło na jaw, jej reputacja zostałaby pogrzebana na zawsze. Przecież
żadna dobrze wychowana panienka nie poszłaby na kolację sam na sam z
mężczyzną i na pewno nie pokazałaby się w restauracji. A w dodatku żaden
dżentelmen nie poprosiłby jej, żeby to zrobiła.
Lecz gdyby zachowała się, jak na dobrze ułożoną panienkę przystało, to
musiałaby zostać w domu i czytać książkę, a tak zje kolację z przystojnym
księciem.
- Może rzeczywiście postępuję niewłaściwie, ale on potrzebuje mojej pomocy
- uspokoiła Angelina swe sumienie.
- Dobrze, pomożesz mu, i co wtedy? - domagało się odpowiedzi sumienie.
- Może uczynię go trochę szczęśliwszym?
- I co ci z tego przyjdzie? Poślubi swoją księżniczkę i chyba wątpliwą
pociechą będzie dla ciebie świadomość, że oboje żyją razem szczęśliwi w raju,
do którego ty nie masz wstępu.
Angelina była jednak w wojowniczym nastroju.
- Nic mnie to nie obchodzi! - krzyknęła głośno. - To, co robię, może być
niewłaściwe z obyczajowego punktu widzenia, ale moralnie jest jak najbardziej
usprawiedliwione. Człowiek poprosił mnie o pomoc i nieważne, kim jest,
księciem czy biedakiem. Nie mogę przecież udawać, że tego nie widzę, jak
jakaś faryzeuszka.
Sumienie wyśmiało jednak Angelinę.
- Naprawdę? Z równym zapałem spieszyłabyś z pomocą staremu, brzydkiemu
i może jeszcze brudnemu nędzarzowi? Chyba nie zamierzasz udawać przed
samą sobą, że fakt, iż jest on księciem, nie ma żadnego wpływu na to nagłe
przeistoczenie się w dobrą samarytankę?
- Owszem, jest księciem - kontrowała odważnie - ale tego lata omijają mnie
wszystkie atrakcje, koronacja, a i nawet mój debiut na dworze.
Może nie była to najlepsza obrona przed własnym sumieniem, ale na pewno
była szczera. Angelina nigdy nie skarżyła się przed babcią i nie dawała jej
odczuć, jak bardzo chciałaby gdzieś bywać i spotykać nie tylko starych
znajomych lady Medwin. Miała świadomość, że czas nieubłaganie ucieka, a ona
ciągle nie jest przedstawiona na dworze i nie ma prawa bywać w świecie, o
którym marzyła przez cały czas pobytu w szkole.
Dziewczęta wychowywały się w przeświadczeniu, że życie zaczyna się po
opuszczeniu szkoły. Angelina również przywykła do myśli, że na wszystkie
ważne wydarzenia, na całe życie towarzyskie musi zaczekać, dopóki oficjalnie
nie zostanie uznana za dorosłą.
A teraz, choć skończyła już osiemnaście lat, miała mniej swobody niż do tej
pory. Myśląc o tym, rozprawiła się ostatecznie ze swoim sumieniem.
- Bez względu na konsekwencje wybiorę się dzisiaj na kolację z księciem i
nic ani nikt mnie nie powstrzyma!
Od dawna już pokojówka nie pomagała Angelinie przebierać się do kolacji.
Słanie łóżka i sprzątanie pokoju było wystarczającym obowiązkiem dla starej
Emily, więc Angelina sama zwolniła służącą z pomocy przy ubieraniu,
twierdząc, że świetnie da sobie radę. Dlatego też po posprzątaniu pokoju przed
kolacją Emily pojawiała się w nim dopiero rano.
Dzięki temu Angelina mogła bez niczyjej wiedzy włożyć na wieczór swą
najlepszą suknię. Wprawdzie Ruston mógł coś zauważyć, ale jeśli okryje się
szalem, to niedowidzący lokaj nie powinien dostrzec głęboko wyciętej sukni. Ta,
którą wybrała, miała dekolt obszyty tiulem, co upodabniało Angelinę do aniołka
wynurzającego się z białego obłoczka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]