[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dokąd jechać? Gdyby ruszyła do Marblehead, prawdopodobnie
spotkałaby Jesse'a. Zatrzymałby ją i nakłaniał do zawrócenia, a na to by się nie
zgodziła! Za żadne skarby! Rozpaczliwie potrzebowała paru chwil swobody.
Skoro centrum Marblehead odpadało, pozostawała tylko jedna możliwość -
droga wzdłuż wybrzeża.
178
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Grube palto grzało niemiłosiernie. Paige spróbowała się z niego wyplątać,
lecz było to zadanie niewykonalne, poprzestała więc na otwarciu okna. Na
zewnątrz wiał wiatr, mrozny, lecz nie tak silny jak jeszcze dzień wcześniej.
Paige wyobraziła sobie, że jest już po porodzie, że pcha wózek i oddycha
świeżym, wiosennym powietrzem.
Bezwiednie skręciła na drogę wiodącą do Bostonu. Miała nastrój na
przechadzkę po szacownym mieście, jednym z najstarszych w Ameryce.
Mogłaby też zajrzeć do sklepów w poszukiwaniu ubrań, które zaczęłaby nosić
po odzyskaniu dawnej figury. Wyprawa zajęłaby kilka godzin, a gdyby nawet
Jesse niepokoił się jej nieobecnością - cóż z tego! Zasłużył sobie na to, władczy
brutal! Niech pomartwi się teraz i podenerwuje tak jak ona, odkąd bez
skrupułów wkroczył po raz drugi w jej życie.
Po dotarciu do przedmieść Bostonu, gdzie zaczynał się wielkomiejski
ruch, Paige odczuła zmęczenie. Czekając na skrzyżowaniu na zielone światło,
zdołała wreszcie wyplątać się z palta, lecz nie przyniosło jej to spodziewanej
ulgi.
Skąd ta nagła słabość? Przecież ciąża, zwłaszcza w pózniejszych
miesiącach, dodaje kobietom energii. Zlana potem, roztrzęsiona Paige
pospiesznie robiła w myślach przegląd tego, co zjadła od rana. Zniadanie, drugie
śniadanie, lunch - co prawda, na każdy posiłek zjadła niewiele, ale nie mniej niż
zazwyczaj. Może jednak tu tkwiła przyczyna nagłego osłabienia?
Przez wiadukt nad dworcem Storrow Drive dotarła do ulicy Arlington z
zamiarem zatrzymania samochodu przed pierwszą napotkaną kawiarnią.
Piękne plany spaliły na panewce. Kiedy z nogą na pedale gazu i dłońmi
zaciśniętymi na kierownicy mijała park, zemdlała.
Jesse wrócił do domu objuczony torbami z warzywami i książką dla
Paige. Od razu wszedł do kuchni, aby wyładować zakupy. Cieszył się, że Paige
uległa jego namowom i ucięła sobie drzemkę. Do licha, ostatnio ledwo z nią
wytrzymywał. W niczym nie przypominała opanowanej, spokojnej kobiety, jaką
179
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
zapamiętał ze swego pierwszego, letniego pobytu w Marblehead. No cóż, ciąża
dawała jej się we znaki. Cudownym zrządzeniem losu Jesse zjawił się na czas.
Aż strach pomyśleć, jak poradziłaby sobie bez niego!
Wkładając karton mleka do lodówki, zmarszczył czoło i zadumał się nad
przyszłością - jak to będzie, kiedy urodzi się dziecko i czy między nim i Paige
wszystko dobrze się ułoży. Oczywiście dziecko miało wnieść wielką odmianę w
ich życie, ale kwestia wzajemnych relacji małżeńskich pozostawała otwarta.
Wiedział, że jest dla żony surowy i bezlitosny, toteż wina leżała zapewne
także po jego stronie. Paige okłamała go, zachodząc w ciążę, ale nie prosiła, aby
się z nią ożenił albo żeby otoczył ją opieką. Jesse wciąż był wściekły, ponieważ
uważał, że po pierwsze, został oszukany, a po drugie, postawiony przed faktem
dokonanym.
A jednak... czasem wyobrażał sobie, że uda im się wybrnąć z impasu.
Kiedy poznał rodzinę Matthesonów, zgodną, serdeczną i kochającą, odważył się
zamarzyć, że on i Paige stworzą podobne stadło. Pragnął dziecka. To wprost nie
do wiary, jak pragnął dziecka! I pragnął też Paige, ale innej Paige, tej sprzed
ciąży, silnej, niezależnej i tak skrytej, że każda chwila, kiedy pozwalała sobie na
okazywanie uczuć, stawała się wydarzeniem.
Bez wątpienia była kobietą uczuciową. Pamiętał każdy jej czuły gest.
Przysiągłby, że go kocha, a raczej - kochała do niedawna, ostatnio bowiem
jakby przestało jej na czymkolwiek zależeć. Snuła się bez celu, bez siły, straciła
zainteresowanie światem, nawet własną twórczością. Za każdym razem, gdy
wchodził do pokoju, kuliła się ze strachu. Czyżby on doprowadził ją do takiego
stanu?
Nie miała pojęcia, że spędził mnóstwo godzin w swojej pracowni,
rozmyślając i zamartwiając się. Nie wiedziała, że czuł się winny, że chciałby,
aby wszystko potoczyło się inaczej. Nie zdawała sobie sprawy, że napięcie
narastające między nimi również i jego doprowadzało do rozpaczy.
180
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Nie rozumiał, co się dzieje. Bał się unieść dłoń i zerwać owoc z drzewa
szczęścia. Bał się zaryzykować. Tyle lat wiódł żywot zagniewanego na świat
samotnika... Ale dziecko zmieniło sytuację. Nie był już wolny jak ptak. Zresztą
nie tylko przez dziecko. Miał żonę. Zawarli legalny związek małżeński, i to na
jego wyrazną prośbę. Może to właśnie go niepokoiło? Gdyby Paige związała się
z nim z własnej woli, czułby się pewniej.
Zdarzało się, że wyciągał rękę, aby dotknąć Paige leżącej obok w
małżeńskim łóżku, lecz wycofywał się jak tchórz. I cóż, do licha, miał począć z
tym fantem? Nie wiedział!
Znużony niewesołymi refleksjami, wypakował resztę warzyw, złożył
puste torby i schował do szuflady, a potem z książką w dłoni poszedł do Paige.
Na progu sypialni stanął jak wryty. Pokój był pusty. Starannie zasłane łóżko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •