[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zadowolona z wizyty, czy tylko uprzejma. Wpuściła ją do
mieszkania, podnosząc po drodze gazety. Wzięła od niej płaszcz.
Jennifer zdjęła buty i chuchała w ręce.
- Właśnie miałam sobie ugotować zupę - powiedziała Mimi. - Zjesz
ze mną?
Jennifer chciała jej pomóc, ale Mimi zajęła się sama obiadem,
pokazując Jennifer krzesło. Usiadła na nim i przyglądała się
bałaganowi. Mimi była chora z przerwami od kilku tygodni i za
każdym razem, gdy coś było nie tak, Mimi wymyślała kolejną
chorobę. Utrzymywała, że ma grypę albo przedłużające się
przeziębienie. Nigdy jednak nie miała kataru ani kaszlu, które
potwierdzały by jej opowiadania. Nawet teraz Jennifer nie mogła
zauważyć jakichkolwiek śladów lekarstw, tylko brudne kubki po
kawie i puste pudełka po ciastkach.
Mieszkanie Mimi znajdowało się na ostatnim piętrze. Nad sofą było
ogromne sufitowe okno. W kątach stały dwa miękkie fotele pokryte
narzutą w drobny wzór, dębowy stół z czterema windsorskimi
krzesłami i biurko ustawione przy ścianie dopełniały umeblowania.
Mimo bałaganu Jennifer zauważyła, że meble były dobrej roboty, a
bibeloty na etażerce z kutego żelaza dość drogie.
Mimi miała kominek, ale nie dawał on zbyt wiele ciepła, ponieważ
Jennifer czuła przeciąg.
- Jak się czujesz? - spytała.
- O wiele lepiej. - Mimi stała tyłem do pokoju i mieszała zupę z
puszki, jakby jej smak zależał od dokładnego mieszania. Jennifer
widziała, że Mimi nie była w nastroju do rozmowy, więc wzięła
jedną z gazet leżących obok krzesła. Była z Houston, otwarta na
stronie zawierającej kronikę towarzyską. Od razu wpadł jej w oczy
artykuł o Mary-Beth Holden. Twarz na fotografii nosiła silne
podobieństwo do Mimi. Mary-Beth miała takie same jasne włosy, może
trochę krótsze, tę samą arystokratyczną szyję i ten sam uśmiech,
chociaż miała trochę mniejsze, nie tak kuszące usta. Jennifer
szybko przejrzała artykuł. Na ślubie panny Holden z Marcusem
Canffeldem Eganem towarzyszyły jej dwie młodsze siostry. Przyjęcie
odbyło się w posiadłości Holdenów.
Mimi postawiła zupę na stole razem z bochenkiem francuskiego
chleba i tacką masła. Jennifer była tak pochłonięta detalami ślubu
Mary-Beth, że Mimi musiała ją wołać dwa razy, żeby podeszła do
stołu.
- Widzę, że twoja siostra wyszła za mąż - powiedziała Jennifer,
mając nadzieję, że rozjaśni ponury nastrój Mimi. - Znasz pana
młodego?
- No pewnie! O mało sama za niego nie wyszłam. - Głos Mimi był
pełen goryczy, lecz nie zazdrości. - Tatuś nie mógł wcisnąć mi
tego palanta, więc Mary-Beth załapała się na to czego ja nie
chciałam.
- Może to był wybór twojej siostry?
Mimi posmarowała masłem grubą kromkę francuskiego chleba. W jej
nastroju było coś twardego, nieustępliwego.
- Wątpię. Moje siostry wiedzą, co dzieje się z dzieckiem, które
nie słucha tatusia. Boją się, że je wydziedziczy.
Serwetka Jennifer zsunęła się z kolan na podłogę i gdy schyliła
się, żeby ją podnieść, zauważyła purpurową pręgę na nodze Mimi.
Widziała te pręgi już wcześniej i zawsze się chciała o to spytać
Mimi, nigdy jednak nie miała odwagi. Może dzisiaj?
- Byłaś zaproszona na ślub?
- Prawie nie. Nie wolno mi wchodzić na farmę, a co dopiero mówić o
salonach. - Jennifer czuła złość i urazę w jej głosie. Chciała
uspokoić Mimi, nie wiedziała jednak jak.
Skończyły obiad. Jennifer posprzątała ze stołu. Mimi milczała. Gdy
podciągnęła rękawy, żeby pozmywać talerze, Jennifer wyśledziła
pręgę na przedramieniu.
- Kochałaś tego Marcusa Egana?
- Nie.
- Więc dlaczego byliście zaręczeni?
Mimi podawała czyste talerze, a Jennifer układała je na małej
szafce nad zlewem. Mimi nie spieszyła się z odpowiedzią. Gdy w
końcu przemówiła, brzmiało to tak, jakby mówiła raczej do siebie,
niż do Jennifer.
- Zawsze starałam się zadowolić swoich rodziców - powiedziała ze
wzruszeniem ramion. - Randki z Marcusem były dla mnie tym samym co
dobre stopnie w szkole. Próbowałam powiedzieć ojcu, że nie kocham
Marcusa i że nie będzie nam ze sobą dobrze, ale ojciec nie chciał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]