[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gdy kelner przyniósł brandy dla hrabiego, obydwaj
zastanawiali się, jakie kroki należy podjąć, żeby odnalezć ślad
młodej kobiety, o której wiedzieli tak niewiele, że zadanie to
wydawało się z góry skazane na niepowodzenie.
Z wiadomości przyniesionych przez Henry'ego z Shephard
Market wynikało, że póznym wieczorem pojawił się jakiś
dżentelmen wraz z dwoma powozami zaprzężonymi w cztery
konie każdy. Takie zdarzenie nie umknęło oczywiście uwagi
sąsiadów. Dżentelmen zabrał ze sobą panią Carver, służącą i
Talię. Odjechali bez bagażu i nie wrócili, żeby cokolwiek
zabrać z małego domku. Fakt ten zdziwił zarówno Ryszarda,
jak i hrabiego.
- Czemu nie zabrali niczego ze sobą? - zastanawiał się
Ryszard.
- Ponieważ stwierdzili, że nie będą już tego potrzebować -
wyjaśnił hrabia. - Talia była bardzo biedna, a powozy i konie
kosztują fortunę. Oczywiście mężczyzna, który zabrał ją i
matkę, mógł sobie pozwolić na to.
Kiedy hrabia usłyszał po raz pierwszy o okolicznościach
ich odjazdu, pomyślał ze złością, którą potem przypisał
zazdrości, że Talia musiała znalezć jakiegoś bogatego
protektora. Potem, gdy nieco ochłonął z wrażenia, doszedł do
wniosku, że to niemożliwe, żeby w romantyczną podróż
wybierała się w towarzystwie matki i Hanny.
Jedyną rzeczą, którą zataił przed Ryszardem, było
otrzymanie od Talii tysiąca funtów, które jej wcześniej
ofiarował. To była jego i jej tajemnica. Potwierdzało to jednak
jego przypuszczenia, że mężczyzna, z którym odjechała,
musiał być człowiekiem bogatym. .
W nocy nie mógł zasnąć. Nękały go ponure myśli, że
utracił Talię na zawsze. Przypominał sobie słowo po słowie
przebieg ich rozmów, żeby dotrzeć do najdrobniejszych
szczegółów, które mogłyby naprowadzić go na ślad, dokąd
mogła się udać. Nie mógł przecież przemierzać Anglii wzdłuż
i wszerz w poszukiwaniu młodej kobiety, która oczarowała go
i zaintrygowała już od pierwszego wejrzenia.
Był tak bardzo pochłonięty własnymi sprawami, że nie
dostrzegł reakcji innych ludzi na swoje zachowanie. Ryszard,
obserwując hrabiego, był początkowo zdumiony, a potem
zaczął mu współczuć. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się
widzieć hrabiego w takim stanie, a już na pewno nie z powodu
jakiejś dziewczyny. Dawniej kobiety bawiły go i dostarczały
mu przyjemności. Nigdy przedtem nie był tak zaangażowany,
żeby cierpieć z ich powodu.
On jest zakochany! - myślał Ryszard.
Ale nie mówił tego głośno, ponieważ wyczuwał, że
pognębiłoby to przyjaciela jeszcze bardziej. Kiedy hrabia
dopił kieliszek brandy, Ryszard chcąc zmienić temat rozmowy
zapytał:
- Jak twoje konie?
- Nie mam pojęcia.
- Myślałem, że wystawiałeś jednego w wyścigu na
Epsom.
- Mój trener na pewno to zrobił, wiedząc, że miałem taki
zamiar - odrzekł hrabia.
Było oczywiste, że myślami jest daleko. W tym samym
momencie jeden z członków klubu przechodząc obok
zagadnął:
- Witaj, Hellington! Spodziewałem się wczoraj zobaczyć
cię na Epsom.
Hrabia ledwo skinął głową na powitanie, natomiast
Ryszard chcąc okazać kurtuazję zapytał:
- Czy wygrałeś?
- Wygrałem zakłady - padła odpowiedz - lecz wycofałem
mojego konia.
Była to przykra sprawa, więc rozmówca odszedł i usiadł z
tyłu za hrabią i Ryszardem, żeby nie poruszać już tego tematu.
Po chwili rozległ się szelest papieru i ktoś zawołał:
- Dzień dobry, Dervish! Dawno cię nie widziałem.
- Byłem na Epsom - odrzekł lord Dervish, a potem
wykrzyknął: - O mój Boże!
- Co się stało?
- Wprost nie do wiary, ale Caversham zwrócił mi tysiąc
funtów, które był mi winien od trzech lat.
- Denzil Caversham? Myślałem, że on przebywa za
granicą.
- Wszystko się zgadza, ale ja dostałem tysiąc funtów od
pełnomocników jego majątku.
Hrabia, który siedział pogrążony, jak to określał Ryszard,
w ponurym nastroju, nagle podniósł się i podszedł do miejsca,
w którym siedział lord Dervish.
- Wybacz, Dervish, że się wtrącam - powiedział - ale
usłyszałem, że otrzymałeś od kogoś tysiąc funtów po trzech
latach zwłoki.
- To prawda - odrzekł lord Dervish. - To dla mnie
prawdziwy szok. Nie spodziewałem się już odzyskać tych
pieniędzy, zamierzałem nawet nałożyć areszt na Cavershama,
gdy tylko wróci do kraju.
- Czy mógłbyś mi pokazać te tysiąc funtów, które
otrzymałeś? - zapytał hrabia.
- Nie bardzo rozumiem, czemu cię to interesuje,
Hellington, chyba że jest ci również winien pieniądze. Tak czy
owak jego pełnomocnicy przesłali mi tysiąc funtów w
banknotach. Gdy tylko wszedłem do klubu, wręczono mi
kopertę.
Mówiąc to, trzymał w ręku kopertę i list od Talii. Jeden
rzut oka wystarczył hrabiemu, żeby dowiedzieć się tego, co go
interesowało.
- Dziękuję ci, Dervish - powiedział. - Czy nie znasz
przypadkiem adresu Cavershama?
- Nie potrafię sobie przypomnieć - odrzekł lord Dervish -
ale portier będzie zapewne wiedział.
- Tak, oczywiście - rzekł hrabia.
Odwrócił się i bez słowa wyszedł z kawiarni. Lord
Dervish i Ryszard byli bardzo zdumieni.
- Mógłbym się założyć - zauważył lord Dervish
zamykając kopertę z banknotami - że Caversham jest winien
Hellingtonowi okrągłą sumkę!
Talia wyszła do ogrodu przez drzwi wiodące na taras.
Było pózne popołudnie. Słońce nie przygrzewało już tak
mocno, nie musiała zatem zabierać ze sobą parasolki, żeby
ochronić skórę przed jego promieniami. Ogrodnicy
sprowadzeni przez ojca zajmowali się właśnie strzyżeniem
trawnika, który w ciągu trzech lat rósł dziko i dopiero teraz
zaczął odzyskiwać swój dawny wygląd. Zdaniem ojca, który
pierwszy po trzech latach ujrzał ogród, piękne i
wypielęgnowane trawniki zamieniły się w łąkę, a kwiatowe
gazony i przycinane dawniej pracowicie krzewy w prawdziwą
dżunglę.
Mimo długoletniej nieobecności gospodarzy dom
wydawał się mniej zaniedbany, a ponadto lord Denzil
sprowadził ze wsi kobiety, które przed powrotem rodziny
pościerały kurze i pajęczyny. Również teraz lord Denzil
kierował wszystkimi pracami niczym dowódca na polu bitwy.
Odnowił i umeblował wytwornie cały dom, o czym z matką
od wielu lat marzyli. Talia straciła już rachubę, ile zamówień
rozesłał do różnych rzemieślników i kupców, którzy tłumnie
odwiedzali siedzibę licząc na sowite wynagrodzenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •