[ Pobierz całość w formacie PDF ]

może teraz ona i Aleks...
- Wolałabym nie siedzieć sama w pustym domu - stwierdziła Gloria.
- Wyjdę z tobą - odparł, a Zoey z trudem powstrzymała jęk
rozczarowania.
Idąc do sypialni, zerknęła na dom Aleksa, ale nie liczyła, że do niej wróci
po odprowadzeniu Glorii. Położyła się spać i szukając wygodnej pozycji w
łóżku, wspominała świąteczny dzień. Najprzyjemniejsza była rozmowa z
Mandy, która była szczęśliwa z mężem. Kiedy spytała o córkę, Zoey
powiedziała jej o ataku choroby i natychmiast ją pocieszyła, że nie ma powodów
do obaw. Jednak Mandy chciała wracać.
112
R S
- Nie ma potrzeby - tłumaczyła jej Zoey. - Rosie lepiej się czuje, więc nie
przerywajcie podróży poślubnej.
- Jak to dobrze, że Aleks podtrzymuje cię na duchu - stwierdziła
zaniepokojona Mandy.
- Owszem. Tylko - zaśmiała się Zoey.
- Co, tylko?
- Tylko na duchu.
- A więc twój związek z tym wspaniałym mężczyzną się nie rozwija? -
Tym razem Mandy zachichotała.
- Niestety, nie. Wieczór spędziłam z nim i jego byłą żoną.
- Co za rozkosz - kpiła dalej Mandy.
- Mnie to mówisz! - jęknęła Zoey i zakończyła rozmowę obiecując, że
wkrótce znów do siebie zadzwonią.
Uspokojona przyjemnymi wspomnieniami, wreszcie zdołała zasnąć.
Aleks zamierzał wrócić, by się upewnić, czy nie obraziła się na niego za
przyprowadzenie Glorii. Cały wieczór spędził, marząc o pieszczotach Zoey, ale
mógł tylko do siebie mieć pretensje. Jednak kiedy wyszedł na ulicę, stwierdził,
że dom naprzeciwko jest pogrążony w ciemnościach. A więc Zoey nie liczy na
jego powrót...
Rano przywiozła Rosie ze szpitala. Lekarze ostrzegli ją, że atak może się
powtórzyć, na domiar złego Aleks się nie odzywał. Drugi dzień świąt mijał w
smutku i samotności. Właśnie szykowała Rosie do snu, kiedy zadzwonił telefon.
Westchnęła, słysząc głos Aleksa. Dlaczego czekał tak długo?
- Co się stało? - spytał. - Jesteś przygnębiona?
- Właśnie nalewam wodę do wanny.
- Wyszorować ci plecy?
- Widzę, że lubisz ryzyko - zaśmiała się. - Szykuję kąpiel dla Rosie.
- Miałem zapytać, czy już wróciła do domu.
113
R S
- Tak i dobrze się czuje, ale może mieć kolejny atak.
- Oby nie. Chciałem się upewnić, czy nie masz do mnie pretensji za
przyprowadzenie Glorii.
- Wolałabym inaczej spędzić wczorajszy wieczór, ale Gloria spełniła
wyznaczone jej zadanie.
- Co masz na myśli?
- Odegrała rolę przyzwoitki.
- Sądzisz, że o to mi chodziło?
- Możliwe.
- Nie będę się z tobą kłócił. Powiedz mi tylko, kiedy wracasz do pracy.
- W poniedziałek. Wykorzystałam już cały urlop.
- Spotkamy się po moim powrocie. Wyjeżdżam na kilka dni.
- Z kim? - spytała bez zastanowienia, zanim zdążyła się ugryzć w język.
- Sam. Komenda okręgowa urządza jakiś kurs. Muszę go ukończyć, jeśli
chcę dostać awans.
- Czemu wcześniej nic nie mówiłeś?
- Dostałem zawiadomienie w Wigilię i dopiero teraz je otworzyłem.
- A więc do zobaczenia, jak wrócisz - rzekła, odkładając słuchawkę.
Mandy i Harry przyjechali szczęśliwi i wypoczęci, wdzięczni za opiekę
nad dzieckiem.
- Złożę podanie o powrót do poprzedniej jednostki
- poinformowała ich Zoey, kiedy siedzieli przy kolacji.
- Przed świętami rozmawiałam z dawnym szefem. Uważa, że nie będzie z
tym problemów. Kiedy załatwię sprawę, poszukam mieszkania w mieście.
- A co z tobą i Aleksem? - Mandy popatrzyła na nią z niepokojem.
- Nic z tego nie wyszło.
- Przecież był tutaj w święta.
- Krótko, a pózniej go nie widziałam. Wyjechał.
114
R S
- Mam nadzieję, że nie z byłą żoną?
- Nie, sam.
- Dokąd? - Mandy uparcie drążyła temat.
- Na szkolenie.
W niedzielny wieczór poszła do pubu. Z przyjemnością spotkała się z
kolegami, dobrze czuła się w ich towarzystwie. Będzie za nimi tęskniła, kiedy
przeniesie się do miasta. Tam nie nawiązała tak bliskich kontaktów z innymi
strażakami.
Powiedziała im, że skoro już nie jest potrzebna Mandy, postanowiła
wrócić do miasta. Oczywiście to nie był prawdziwy powód, ale nie zamierzała
mówić wszystkim, jak obojętnie Aleks Carradine potraktował jej gorące
uczucia.
Wszyscy głośno zaprotestowali przeciwko jej przeprowadzce.
- Przecież tak niedawno tu zamieszkałaś! - zawołał Geoff. - Czemu
zmieniłaś zdanie?
- Właśnie? Jesteś jedną z nas - poparli go pozostali.
Zbliżała się już pora zamknięcia pubu, kiedy zjawił się Aleks. Był
zmęczony, ale ucieszył się na widok przyjaciół z pracy i chętnie opowiedział o
szkoleniu. Przez cały czas zerkał na Zoey i wreszcie podszedł do niej.
- Jak się czuje Rosie? - spytał.
- Dobrze. A ty? Podobało ci się na kursie?
- Niezbyt.
- Czemu?
- Wolałbym zostać tutaj.
- Dlaczego?
- Chyba wiesz - odparł miękko. Oczy mu pociemniały, ale zanim zdążył
coś dodać, jeden z kolegów stanął obok nich.
- Zoey ci się przyznała, że nas opuszcza? - spytał.
- Naprawdę? - Głos Aleksa nagle ochłódł.
115
R S
- Tak - wykrztusiła. - Myślę o powrocie do miasta.
- I dowiaduję się o tym ostatni?
- Nie było cię.
- A ty nie mogłaś poczekać z decyzją?
- I tak dowiedziałbyś się jutro, kiedy złożę podanie.
- Chodzi o mnie? - odciągnął ją na bok.
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Dobrze - rzekł spokojnym tonem. - Złóż podanie, prześlę je do
odpowiedniego wydziału.
Nie próbował mnie namówić na zmianę zdania, pomyślała Zoey, kładąc
się do łóżka. To przesądziło sprawę. Gdyby ją poprosił, chętnie by została. Ale
nie powiedział ani słowa, więc widocznie wcale mu na niej nie zależy. Dobrze
ci tak, stwierdziła w duchu. Bez zastanowienia wpakowałaś się w nowy
związek. Zakochałaś się w Aleksie, więc uznałaś, że on podziela twoje uczucia.
A tymczasem grubo się pomyliłaś. Spędziliście kilka przyjemnych chwil, i to
wszystko. Nie zamierza się z tobą wiązać na stałe. Uważa cię za dziecinną i
głupiutką. Jego strata. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •