[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miały zostać przepisane na panią, po pani dwudziestych pierw
szych urodzinach. Oczywiście nie wiedziałem, że szmaragd
znalazł się w jego posiadaniu w nieuczciwy sposób. - Popatrzył
na Annę i Luke'a. - Sądzę, że zarządzaniem majątkiem zajmie
się teraz pani mąż. Damy nie mają głowy do finansów.
Anna otworzyła usta i zaraz je zamknęła.
Prawnik wysunął szufladę i wyjął z niej małą paczuszkę.
- To, jak myślę, bardziej przypadnie pani do gustu.
249
Trzymając dziwnie opakowaną paczuszkę, Anna czuła, że
nadeszła chwila, na którą długo czekała. Rozwinęła papier.
W środku, owinięty w jedwab, leżał szmaragd. Anna nagle
znowu znalazła się w kuchni cioci Marie w Paryżu. Stała przy
stole i podziwiała kamień w płomieniu dogasającej świecy.
- Ostatni raz widziałam go czternaście lat temu - szepnęła.
Delikatnie podniosła klejnot. Był nawet piękniejszy, niż pa
miętała: złota oprawa z mieniącymi się brylancikami i rubinami
i z tajemniczym zielonym kamieniem w samym sercu. Pokazała
go Luke'owi.
- Przepiękny. Nigdy nie widziałem czegoś takiego.
- Wspaniały okaz - zgodził się Hargreaves. - U Rundella
i Bridge'a powiedzieli mi, że rzadko się spotyka tak piękny
klejnot.
Kiedy pół godziny pózniej Anna i Luke opuszczali biuro,
adwokat osobiście ich odprowadził, kłaniając się głęboko przy
każdym kroku.
- Cóż za przemiana - rzucił Luke.
- Kłania się sześćdziesięciu tysiącom funtów - odparła
cynicznie Anna. Była całkowicie wyczerpana. Pragnęła jedynie
zwinąć się gdzieś w kąciku i przestać istnieć. Nigdy dotąd nie
czuła się taka samotna i opuszczona.
Wsiedli do dorożki.
- Teraz możesz robić, co zechcesz - zauważył serdecznie
Luke. - Dom w najlepszej okolicy, własny powóz, przystojny
książę.
Anna nagle straciła resztki wytrzymałości.
- %7łałuję, że kiedykolwiek usłyszałam o tych pieniądzach!
- zaczęła krzyczeć. - Na razie przyniosły mi same nieszczęścia.
Jestem pewna, że masz rację. Teraz mogę kupić, co zechcę.
Nawet, jak sugerujesz, męża. Wspaniale! A co ze mną? Gdzie
250
w tym wszystkim jest miejsce dla mnie? Kto zainteresuje siÄ™
mną, kiedy otaczać mnie będzie całe to pobłyskujące bogactwo?
Chciałabym umrzeć. - Nie panując już nad sobą, wybuchnęła
głośnym płaczem.
- Anno! - Luke próbował ją objąć ramieniem, ale się
odsunęła. Przyrzekła sobie w duchu, że nie odezwie się już do
końca drogi do domu. Kiedy dojechali na miejsce, poszła prosto
do swojego pokoju i zamknęła drzwi.
To zachowanie tak bardzo do niej nie pasowało, że po
obiedzie, kiedy Anna nadal się nie pokazywała, Luke złapał
dorożkę i udał się prosto na Phoenix Street.
W sklepie było kilku klientów. Luke czekał niecierpliwie,
aż Marie ich obsłuży. Francuzka natychmiast się zorientowała,
że chodzi o coś poważnego, bo pan Redboume jeszcze nigdy
nie był tak przejęty i blady. Czy coś się stało Annie? Zawołała
Francois, kazała mu zająć się sklepem, po czym zaprowadziła
Luke'a na dół do kuchni.
Luke opadł ciężko na krzesło.
- Zgaduję, że byliście u pana Hargreavesa?
- Tak.
Luke streścił wizytę u adwokata, po czym opowiedział
o wybuchu Anny.
- Nie spodziewałem się, że ona tak to przyjmie! - wykrzyk
nął. - Myślałem, że będzie zadowolona. Bóg mi świadkiem,
że miała wiele zmartwień przez ostatnie kilka miesięcy.
Ach, ci Anglicy, pomyślała Marie. Wiedzą wszystko na
temat koni i tej swojej paskudnej pogody, ale nic o kobiecych
sercach. Czy to możliwe, żeby Redbourn nie miał pojęcia,
w czym rzecz?
- Może powinienem przyspieszyć proces unieważnienia
małżeństwa - ciągnął Luke. - Anna zgodziła się zostać u nas
251
dłużej ze względu na stan zdrowia mojej siostry, załamanej po
śmierci brata. Może to egoistyczne z mojej strony, że ją o to
poprosiłem... - Zabrakło mu głosu.
Marie postanowiła wziąć byka za rogi.
- Czy pragnie pan tego unieważnienia, monsieur Redbourn?
Luke popatrzył na nią, ale zaraz odwrócił wzrok.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]