[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pierÅ›.
- Jakie rozdziały? - nie ustępował, choć serce biło mu szybciej z każdym dotknięciem
jej palców.
- Z książek, które czytałam.
- Chcesz powiedzieć, że ostatniej nocy opuściłem kilka akapitów, które cię
zaintrygowały? - Oddychał chrapliwie, poddając się pieszczotom. Jęknął, gdy dotknęła ustami
jego piersi. - Przegapiłem coś? - zapytał drżącym głosem.
- Tylko te rozdziały, które mówiły o dawaniu rozkoszy mężczyznie. To zrozumiałe
przeoczenie - dodała. - W końcu - zauważyła rozsądnie - nie jestem mężczyzną.
Kruk przesunął dłonią po jej nagim, gładkim biodrze.
- Masz rację - powiedział. - Absolutnie nie jesteś mężczyzną - stwierdził, pieszcząc ją
delikatnymi ruchami dłoni. - I dzięki za to Bogu.
Sięgnęła do paska jego dżinsów. - Janno...
Kruk wstrzymał oddech i odruchowo cofnął biodra. Pochwycił jej dłonie.
- Nie chcesz, żebym cię dotykała? - spytała, całując jego piersi.
Wydał z siebie rozdzierający dzwięk, który mógł być równie dobrze śmiechem, jak
przekleństwem.
- Oddałbym życie za twoje dotknięcie. Ale jeżeli zdejmiesz mi dżinsy... - urwał, gdy
palce Janny zaczęły pieścić go poprzez gruby materiał. ~ Nie rozbieraj mnie - wykrztusił,
przesuwając wargi po jej czole, policzku i ustach. - Są inne sposoby, by się kochać.
- Jak sobie życzysz - wymruczała, wsuwając palce za pasek spodni. - Janno...
- Czy nie przeszkadza ci, że...
- Patrzysz na mnie jak kot na śmietankę? - podpowiedział Kruk.
- Tak na ciebie patrzę? - szepnęła.
- Tak - odparł chrapliwym głosem.
Wsunął dłoń w gęste włosy Janny, odciągnął głowę, aż jej ciało wygięło się w łuk.
Drugą ręką zaczął rozpinać jej koszulę.
- Zniszczysz mi wszystkie ubrania - mruknął. Szarpnął, koszula rozsunęła się, a guziki
potoczyły się po podłodze.
- Zbliż się - powiedział chrapliwym głosem. - Bliżej, mały wojowniku. O Boże.
Bliżej!
Oblał ją żar. Odczuwała rozkosz dziką i tak głęboką, że każda fala ekstazy wstrząsała
nią aż do duszy.
Zamknęła oczy i poddała się temu, co z nią robił, szepcząc mu do ucha miłosne
wyznania zbyt cicho, by usłyszał. Ale on słyszał. Wymówił jej imię w myślach,
przepraszając, że zatrzymał ją w tym pierwotnym raju, obiecując uwolnić za dzień, zwrócić
normalnemu życiu. Jeszcze tylko jeden dzień, jeden z tysięcy, jakie ma przed sobą.
Myślę. że pokochałam cię od chwili, gdy wyciągnąłeś mnie z morza.
Kruk musnął wargami włosy Janny i z goryczą zapragnął, by wdzięczność była inną
nazwą miłości.
ROZDZIAA ÓSMY
Janna obserwowała, jak z każdą chwilą łódz zbliża się do portu w Masset.
Bezskutecznie pragnęła, by nagle zgasły silniki  Czarnej Gwiazdy albo by sztorm trwał kilka
dni dłużej, kilka tygodni dłużej, zawsze. Ale to były tylko marzenia. Rzeczywistością był
Kruk, prowadzący łódz do kei, by nabrać paliwa. Rzeczywistością był fakt, że kiedy zeszła z
łodzi, Kruk nawet nie wspomniał, że chciałby ją znowu zobaczyć. Rzeczywistością była
drętwota ogarniająca duszę Janny.
Kruk rzucił okiem na Jannę i zaraz szybko odwrócił głowę. Im bardziej zbliżali się do
Masset, tym bardziej się od niego oddalała. To go nie zaskoczyło. Niespodzianką był jedynie
rozdzierający ból, który odczuwał z tego powodu. Nigdy jeszcze nie doznawał czegoś
takiego. Chciał podejść do Janny, przytulić ją do siebie i raz jeszcze usłyszeć słowa miłości.
To pragnienie niemal go przytłaczało.
Mocno zacisnął palce na kole sterowym, potem je rozprostował. Wystarczyło, że wziął
Jannę w chwili, gdy oddałaby się każdemu mężczyznie. Gdyby teraz jeszcze przedłużył jej
kosztem własną rozkosz, przy goleniu nie potrafiłby spojrzeć sobie w oczy.
- Do pełna, Kruku? - zawołał chudy chłopak przy dystrybutorze.
Nie patrząc na chłopca, Kruk skinął głową. Ponieważ Janna zbyt cierpiała, obserwując
Kruka, spojrzała na chłopca, na jego czarne włosy, ciemnobrązowe oczy i szczupłe ciało,
świadczące o dobrej kondycji fizycznej. Zauważyła, z jaką pewnością przycumował łódz i
zastanowiła się, czy Kruk jako nastolatek był do niego podobny. Zwiadomość, że nigdy się
tego nie dowie, wywołała kolejne uczucie bólu.
- Widziałeś już wujka? - zapytał chłopak.
~ Nie - odparł Kruk i wskoczył zwinnie na keję.
Ludzie w pobliżu pozdrawiali go głośno. Skinął głową w odpowiedzi i spojrzał na
chłopca. - Jestem mu potrzebny? Czy ten agent z galerii znów spóznia się z płatnością?
Głos Kruka był niezwykle głęboki, niesamowicie wibrujący. Po raz pierwszy od kilku
dni Janna ponownie zdała sobie sprawę z rozmiarów Kruka. Przewyższał dosłownie o głowę
wszystkich ludzi wokół. Jednak dla niej to tamci wyglądali dziwnie, nierealnie. Kruk stał się
wzorem, do którego porównywała pozostałych.
- Nie - mruknął chłopak, ciągnąc wąż paliwowy. Odkąd mu powiedziałeś, że jest
mnóstwo galerii, które wezmą rzezby wuja, zapłacą w terminie i jeszcze pocałują go w
indiański tyłek, to agent mówi tylko  tak, pszepana i  nie, pszepana .
Janna zrozumiała, że choć dla niej zawsze był czuły, nawet w chwilach największego
pożądania, miał w sobie wiele siły i zapalczywości. I wykorzystywał to, by chronić tych,
których kochał.
- Miło to słyszeć - rzekł z satysfakcją Kruk. - Więc w czym kłopot?
- Wujek powiedział, że się zakochał i że to wszystko przez ciebie. - Mocne białe zęby
błysnęły w uśmiechu, kontrastując z opaloną twarzą chłopca.
- Ach - burknął Kruk. - A co takiego zrobiłem?
Chłopak skinął w stronę lądu.
- Zostawiłeś ją pod opieką wuja, żeby czekała, aż wrócisz z Zatoki Totemu.
Kruk odwrócił się i spojrzał w stronę lądu. I nagle jego twarz przeobraziła się
zupełnie. Zniknęła cała posępność, błysnął szeroki uśmiech. Kruk wyciągnął ramiona.
Szczupła blondynka biegła po kei, żeby go przywitać. Roześmiała się dzwięcznie, rzucając
mu się w ramiona z pewnością kobiety, która wie, że zostanie złapana i przytrzymana.
Wielkie ramiona Kruka zamknęły się i uniosły ją do góry, a kobieta znów roześmiała się
radośnie.
Janna miała wrażenie, że świat wiruje dookoła niej.
Zachwiała się i oparła o ścianę kajuty. Z trudem potrafiła utrzymać się na nogach.
Dopiero po chwili pomyślała, że musiała chyba stracić rozum, wierząc, że Kruk może się w
niej kiedykolwiek zakochać.
Tak, jest zakochany, powiedziała do siebie. Ale nie we mnie. Byłam tylko
przypadkowÄ… EwÄ… w dzikim raju Kruka.
Janna odwróciła wzrok od smukłej, eleganckiej kobiety, którą Kruk właśnie postawił
na kei. Zwróciła uwagę na skórzane włoskie sandałki, które tamta miała na nogach. Ponuro
spojrzała na własne stopy. Tkwiły na nich tenisówki, spękane od ciągłego brodzenia w słonej
wodzie i suszenia nad palnikiem. To nieprzyjemne dla niej porównanie nie kończyło się na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •