[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żam.
Spojrzałem na Agnieszkę. Leżała na boku z potarganymi jasnymi włosami, spośród których
wyglądały ciemne odrosty. Z jej otwartych ust sączyła się strużka śliny, wprost na moją podusz-
kę. Na palcach podszedłem do telefonu i cichutko wyniosłem go do łazienki.
 Tomek? Cześć, tu Kuba.
 A cześć. Obudziłeś mnie.
 Przepraszam, stary, musisz mi pomóc.
 Zniło mi się, że jestem z Dominika, wiesz, tą kelnerką z Irish. Właśnie zdejmowałem jej
stanik, kiedy zadzwoniłeś.
 Słuchaj, bardzo cię przepraszam, ale mam problem z Agnieszką.
 Co, poznała się, że nie masz świnki?
 Nie, pójdzie zbierać dla mnie ziółka. Muszę się uwolnić od niej na dzisiejszy wieczór.
 Tylko na dzisiejszy? Myślałem, że w ogóle chcesz się od niej uwolnić&
 %7łartujesz sobie ze mnie, a sytuacja jest poważna. Jestem umówiony z Eweliną.
 Ty to masz farta, dwie kobiety naraz&
 Obudz się! Agnieszka jest u mnie. A Ewelina ma przyjść na kolację. Kiedy Agnieszka ją
zobaczy, zabije mnie i ją, a potem ciebie.
 A mnie za co?
 Bo cię nie lubi! Stary, proszę cię, zabierz ją gdzieś na wieczór. Na jakiś koncert albo teatr
alternatywny. Cokolwiek będzie alternatywne, na pewno jej się spodoba.
 Jest coś takiego dzisiaj, jakieś alternatywne show czy jakoś tak&
 Widzisz! Jak chcesz, to potrafisz!
 Ale na to są strasznie drogie bilety!
 Ja stawiam. Nieważne, ile kosztują. Zapłać, potem ci oddam.
Rozległo się pukanie do drzwi.
 Zajęte!  krzyknąłem.  Muszę kończyć, zadzwoń, jak będziesz miał bilety.
 Rozmawiasz przez telefon w łazience?  zapytała Agnieszka, gdy zobaczyła mnie
z aparatem.
 Tylko jak dzwonię do rodziców. Bardzo się denerwuję i wtedy lepiej mieć blisko do& no
wiesz&
Przy śniadaniu postanowiłem rozwiązać problem dzisiejszego wieczoru.
 Wiem, że masz w poniedziałek urodziny. I właśnie dlatego przygotowałem dla ciebie
bardzo fajny prezent.
44
Nie ma to jak dobra reklama.
 Naprawdę, prosiaczku?
 Tak. Właściwie to niespodzianka i nie mogę powiedzieć ci szczegółów.
 Niespodzianka? Dla mnie? Jaki jesteś wspaniały&
 Nic się chyba jednak nie stanie, jeśli powiem ci, że to jedyna w Polsce, nieprawdopodob-
nie alternatywna impreza, na którą zdobyłem bilety. Naprawdę sporo mnie to kosztowało.
 Impreza? Alternatywna? Kiedy?  Oczy Agnieszki rozjarzyły się na słowo  alternatyw-
na .
 Dzisiaj.
 Ale ty jesteś chory.
 Właśnie, dlatego poprosiłem Tomka, żeby z tobą poszedł. Będziesz miała towarzystwo&
 Nie lubię Tomka. Poza tym mam się tobą opiekować&
 Proszę, idz na tę imprezę. Nie psujmy sobie zabawy moją chorobą. Wyobraz sobie, że
idziesz tam ze mną.
 Ale&
 Nie ma żadnego ale. Bardzo chciałem zrobić ci prezent. Czy to moja wina, że w twoje
urodziny mam świnkę?
 Mam te bilety. Pożyczyłem pieniądze od ojca. Obiecałem, że oddam jutro  zatelefono-
wał Tomek.
 OK, kiedy się zaczyna?
 O siódmej. To się nazywa  Alternatywna rewia i kabaret &
 Nieważne przerwałem mu. Zabierz ją stąd o szóstej, będę miał czas zamówić coś do
jedzenia z restauracji. Jeszcze jedno, bądzcie tam jak najdłużej. Najlepiej zabierz ją jeszcze do
knajpy albo do siebie. I zatrzymaj na całą noc.
 Na całą noc? Przecież to twoja dziewczyna!
Jaki on czasem głupi.
 Zapomnij o tym, że to moja dziewczyna. W ogóle o tym nie myśl. Rób z nią, co chcesz,
tylko nie wracajcie przed północą.
 Dobra, przyjadę do ciebie o szóstej.
 Dzięki. Zwietny z ciebie kumpel.
Odetchnąłem z ulgą. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Agnieszka właśnie zabrała
się za sprzątanie pokoju. Zdaje się, że wszystko będzie dobrze. Byle tylko Ewelina przyszła.
Ewelina
Na drugi dzień znowu nie poszłam na zajęcia. To znaczy chciałam iść, nawet się przygoto-
wałam, ale rano Greg przyjechał zabrać mnie na zakupy. Stwierdziłam, że wobec konieczności
dokonania zakupów moje kształcenie się może trochę poczekać.
Zjezdziliśmy wszystkie salony z meblami, żeby wybrać coś odpowiedniego. Potem kupili-
śmy piękny, dwudziestojednocalowy telewizor. Greg nie zapomniał też o ubraniach chyba ni-
gdy nie kupiłam sobie tylu rzeczy. Kupiliśmy też sztućce, te, które od dawna mi się podobały.
A na koniec zabrał mnie do jubilera&
Cudowny dzień. A wszystko dzięki Patrycji!!! Kto by pomyślał, że tyle będę jej zawdzię-
czać.
Obiecałam Gregowi, że upiekę ciasto. Pogrzebałam w przepisach babci i w szafkach. Na
proszku do pieczenia znalazłam przepis na babkę. Szybko wyjęłam potrzebne składniki. Okaza-
ło się, że nie mam mąki. Ubrałam się i wyszłam, żeby ją kupić w spożywczym w bloku obok.
Jak na złość był remanent. Trudno do następnego jest jakieś czterysta metrów. Na szczęście
idzie się przez park i jest bardzo przyjemnie.
Wracając z mąką i zapachem do ciasta (postanowiłam, że będzie pachnieć migdałami), nie
oparłam się pokusie, żeby usiąść na chwilę na ławce w parku i cieszyć się ostatnimi promienia-
mi jesiennego słońca. Spojrzałam na zegarek  miałam jeszcze sporo czasu do przyjścia Gre-
ga, najwyżej ciasto będzie stygło, kiedy przyjdzie. Nie będzie miał o to pretensji, skoro upie-
kłam je specjalnie dla niego. A że ciepłego ciasta nie wolno jeść (ciekawe dlaczego), to się nie
wyda, jeśli będzie miało zakalec.
Kiedy tak siedziałam, myślałam o Gregu, o tym, czy jestem w stanie jakoś zasugerować mu
konieczność zakupu kuchenki mikrofalowej.
 Zaraz przyniosę ciasto powiem Gregowi.  Mam nadzieję, że będzie ci smakowało.
Niestety trochę się przypaliło. Ale jak się zeskrobie spód, będzie dobre. Trzeba też odciąć tro-
chę z góry i z boku. Mam fatalny piekarnik& Gdybym miała porządną kuchenkę mikrofalową,
to, co innego& No, ale taka kuchenka kosztuje fortunę& Może w przyszłym miesiącu, po
wypłacie& Zatrudniłam się jako sprzątaczka w fabryce. Będę sprzątała na nocnej zmianie.
46
Ciekawe, czy Greg uwierzyłby mi, że w kuchence mikrofalowej można upiec ciasto. Lepiej
nie przeginać.
Przed ławką stała tabliczka z napisem  Nie deptać trawników! i mniejszym dopiskiem  Szanuj
zieleń . Zupełnie nie przeszkadzało to młodej dziewczynie o nieprawdopodobnie jasnych blond
włosach, poruszającej się zygzakiem wśród trawy. Schylona chodziła wolno od kępki do kępki,
jakby szukała czegoś bardzo ważnego.
 Szukasz czegoś? Pomóc ci?  Odezwała się we mnie solidarność okularników. Pomyśla-
łam, że może szuka szkieł kontaktowych albo po prostu nie widzi tego, czego szuka. Mnie się to
zdarza dość często, jeśli zostawię w domu okulary i coś upadnie mi na ulicę.
 Dziękuję. Poradzę sobie. Zbieram zioła  odpowiedziała dziewczyna i spojrzała na mnie z
sympatią. Chyba z sympatią.
 Zioła? W parku?
 Jest właśnie kwinkunks Księżyca i Merkurego.To idealny moment na zbieranie ziół 
wyjaśniła, nie odrywając swych czujnych oczu od trawnika.
 No tak  powiedziałam zaintrygowana, żeby jakoś wyrazić swoje zainteresowanie. 
Zupełnie zapomniałam, że dzisiaj kwinkuns.
 Kwinkunks  poprawiła mnie blondyna.  Mój chłopak ma świnkę i strasznie cierpi 
dodała po chwili.  Prosił mnie, żebym coś zrobiła, bo umrze. Wiesz, jacy są faceci, nie potra-
fią znieść bólu.
 Wiem  odpowiedziałam.  Gdyby mieli rodzić dzieci, ludzkość dawno by wymarła.
Dziewczyna zaśmiała się.
 Narzekają, że muszą się codziennie golić& Spróbowaliby się wydepilować& Widziałaś
gdzieś babkę? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •