[ Pobierz całość w formacie PDF ]

myślę...
 Jeśli nie chcesz wychodzić z domu...
 Saro, nie ma nic gorszego, niż obiecać mężczyznie randkę na mieście, a potem się z tego
wycofać.
 Nie to chciałam powiedzieć. Nie umawiałam się zbyt często na randki i nie chcę cię do
niczego zmuszać.
Raz pomyślał, że taka postawa Sary wynika zapewne z obserwacji związku jej rodziców.
 Umówmy się, że nic nie szkodzi, jeśli czasem się na mnie trochę pozłościsz  uspokoił ją
i pocałował w usta.  A teraz chodzmy, nim wezmą we mnie górę złe instynkty.
Podchodząc do drzwi, Sara jeszcze raz rzuciła okiem na pokój i zauważyła nową doniczkę z
poinsencją.
 Dlaczego... Czy ty ją kupiłeś?  spytała zdziwiona.
- Nieważne. Taki miałem impuls - odparł Raz, wzruszając ramionami.  Po drodze do domu
zatrzymaliśmy się z Harrym w centrum handlowym, bo chciał coś załatwić dla Livvy, i wtedy
zauważyłem te kwiaty. Wydawało mi się, że lubisz akcenty świąteczne, więc...
 Dziękuję ci za wszystko  powiedziała wzruszona Sara.
Raz stał przez chwilę bez ruchu, wprost sparaliżowany zwykłym pocałunkiem w policzek i
niewypowiedzianie dumny z siebie. A więc spodobały się Sarze jego prezenty. Tak bardzo
pragnął, by cały wieczór wydał się jej miły. Gdyby się to udało, może zacząłby wierzyć, że
jest jej wart.
Podał jej marynarkę Toma, lecz Sara nie chciała przykrywać bluzki.
 Dokąd idziemy?  zapytała.
 Do najbliższej knajpki na steki, a potem... Kto wie?  Raz nie wspomniał o lokalu u
Fannie. To miała być niespodzianka.
 Jem za dużo wołowiny.
 Zamówisz sobie do mięsa surówkę. Nie zdajesz sobie widać sprawy, że stek jest w
Teksasie obowiązkowym daniem na pierwszej randce.
Nim wyszli, Raz sprawdził, czy nie zaniedbał żadnych środków ostrożności. Gdy podchodzili
do drzwi, pod nogami plątał im się Mac.
 Lepiej zostawmy go w mieszkaniu  powiedziała Sara.
 Zapowiadają burzę. Nie znoszę, gdy nasz kocur jest na zewnątrz podczas złej pogody.
 Dobrze, choć to nie będzie łatwe.
Jeszcze na werandzie słyszeli niezadowolone miauczenie kota.
 Myślisz, że czuje się bardzo nieszczęśliwy?  zmartwiła się Sara.
 Raczej wściekły, ale złość mu szybko minie.
Sara zupełnie nie pamiętała, co tego wieczora jadła na kolację. Za to wryły się jej w pamięć
opowieści o spędzanych na wyspie wakacjach, które snuł Raz. Dowiedziała się, jak rodzina
Rasmussinów zaprzyjazniła się z Livvy, jak matka Raza wpadła na pomysł, by kamień przy
frontowych drzwiach traktować jak rodzinną skrytkę pocztową. Odtąd wszyscy
Rasmussinowie zostawiali pod nim wiadomości typu:  Poszedłem do sklepu albo  Wrócę
przed dziesiątą . Pamiętała swój śmiech przy wysłuchiwaniu opowieści o ptaszku zwanym
Zielonym Pantalonkiem i sposób, w jaki Raz trzymał ją za rękę, gdy wychodzili z restauracji.
Nie miała pojęcia, gdzie się znajdują, gdy zatrzymali samochód na obskurnym podjezdzie
zatłoczonym innymi autami. Na odrapanym budynku przy placyku dostrzegła szyld:  U
Grubej Fannie oraz napis zapraszający na piwo i tańce. Straciła humor, uświadomiwszy
sobie, że nie potrafi tańczyć i z pewnością rozczaruje Raza.
 To jest ta twoja niespodzianka?  spytała.
 Nie musimy tu zostawać, jeśli ci się nie spodoba. Po prostu pomyślałem, że może
chciałabyś zobaczyć, jak bawią się mieszkańcy tej wyspy. No cóż, to był chyba głupi pomysł
 przyznał i zapalił silnik.
Sara zrozumiała, że to kolejny prezent. Raz chciał podarować jej coś nowego, z czym
wcześniej się nie zetknęła. Ogarnęło ją wzruszenie. Odwróciła się do Raza i pocałowała go.
 Jesteś wspaniały  powiedziała z przekonaniem, a on odwzajemnił pocałunek i zapytał,
czy mają wracać do domu.
 Nie, obiecałeś mi przecież tańce u Fannie  roześmiała się radośnie.
Raz otworzył drzwi samochodu i pomógł jej wysiąść.
 Nie musimy tańczyć  powiedział.  Lecz skoro dziś nie używałaś kuli, możemy
spróbować się pokręcić przy jakiejś melodii.
 Biodro mi nie dokucza  przyznała Sara  ale nie umiem tańczyć.
 Nic trudnego, wystarczy, jeśli opanujesz podstawowy krok. Potem możesz go powtarzać
szybko lub wolno. Potrafią to kowboje z dwiema lewymi nogami i po dużym piwie, więc i ty
się szybko nauczysz.
Sara uśmiechnęła się, lecz nie zamierzała robić z siebie widowiska na parkiecie.
A jednak polubiła taniec. Raz był pewien, że Sara wyczuje rytm, lecz nie wyobrażał sobie, że
wolna melodia przemieni jej oczy w gwiazdy. Sara była po prostu spragniona
romantyczności, potrzebowała mężczyzny, który przynosiłby jej kwiaty i zabierał na tańce.
Na parkiecie pary tuliły się i kołysały w takt piosenki o kowbojach i aniołach. Sara przylgnęła
do Raza tak mocno, że słyszał bicie jej serca. Bardzo pragnął, by go pokochała. Objął ją
mocno, przytulił i niema] stał w miejscu, kołysząc ukochaną w ramionach.
Gdy nagle melodia zmieniła się na szybką, oboje drgnęli, ale nie oderwali się od siebie.
 Myślisz, że już jest północ?  spytał.
 Nie wiem, ale chyba powinniśmy wracać do domu  szepnęła z lekko prowokacyjnym
uśmiechem, co przyspieszyło bicie serca Raza.
Wiatr nieco przerzedził mgłę. Gdy wychodzili z lokalu i Raz otoczył Sarę ramieniem, poczuł,
jak przenika ją drżenie. Wyraznie się ochłodziło. Widać nadchodziła zapowiadana w
prognozach burza. Po drodze trochę rozmawiali, lecz tak na prawdę oboje myśleli o urokach
czekającej ich nocy. Gdy zajechali przed dom, Raz przyciągnął ukochaną do siebie i gorąco
pocałował.
 Wejdzmy do środka  powiedział.
Sara pogładziła go po policzku.
 Posiedzmy tu jeszcze przez chwilę  poprosiła.  Nie pieściłam się w samochodzie od
czasów szkoły średniej.
 Innym razem, kochanie  obiecał.  Robi się zimno. Nie chcę, byś dostała gęsiej skórki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •