[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chcesz, żebym wyjechał?
- Pytam z ciekawości - odrzekł Stefan szczerze.
Mac przez chwilę milczał, zastanawiając się nad czymś, po
czym powoli powiedział:
- No cóż, zdaje się, że nie mam już żadnej wymówki, żeby
tu pozostać.
Stefan wyglÄ…daÅ‚ przez okno i nie zwracaÅ‚ na niego wiÄ™­
kszej uwagi.
- Czy mogÄ™ tu mieszkać, dopóki nie znajdÄ™ czegoÅ› inne­
go? - zapytał Mac jeszcze wolniej.
- Hmmm? - mruknÄ…Å‚ Stefan, unoszÄ…c brwi.
Mac powtórzył pytanie.
- Jasne - odrzekÅ‚ Stefan z roztargnieniem. - Nie ma pro­
blemu.
ROZDZIAA DZIEWITY
Jeśli się nad tym zastanowić, to depresja Maca nie powinna
być dla Stefana zaskoczeniem. Staruszek, co prawda, wyglÄ…­
daÅ‚ na swój wiek, ale dotychczas okazywaÅ‚ zadziwiajÄ…cÄ… ży­
wotność i despotycznie panoszył się w całym domu. Teraz zaś
staÅ‚ siÄ™ Å‚agodny i staraÅ‚ siÄ™ schodzić wszystkim z drogi. Ste­
fanowi wydało się to dziwne.
- Dobrze się czujesz? - zapytał.
- Tak - mruknÄ…Å‚ Mac niewyraznie.
- JakoÅ› kiepsko wyglÄ…dasz.
- Dam sobie radÄ™. %7Å‚aden problem.
Stefan wiedział od swojego dziadka, że wyrażenie  żaden
problem" było klasyczną odpowiedzią na wszystko w czasach
drugiej wojny światowej.
- Dlaczego nigdy się nie ożeniłeś ponownie? - zapytał
Stefan.
- Bo nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak Carrie.
- Masz ochrypÅ‚y gÅ‚os - Stefan zmarszczyÅ‚ czoÅ‚o z niepo­
kojem.
- To tylko niewielkie przeziębienie. %7ładen problem.
Znów te same słowa. Stefan przymrużył oczy.
NastÄ™pnego dnia zadzwoniÅ‚ do Carrie z parkingu. Przed­
stawił się jako Bill Clinton i chyba tylko dzięki temu udało
mu się z nią połączyć.
- Co się stało? - zapytała oschle.
- Wydaje mi się, że Mac nie jest zupełnie zdrowy.
- To wezwij lekarza! - odrzekła i rozłączyła się.
TA NIEZNOZNA WIEDyMA
127
Stefana ogarnął wstyd. Oczywiście, Mac był jego gościem,
on sam więc ponosił za niego odpowiedzialność. Powinien go
leczyć.
Zadzwonił do swojego lekarza. Pielęgniarka o imieniu
Phyllis powiedziała uprzejmie:
- Przyprowadz go tu jutro. Mamy dużo pacjentów, ale
jakoś go upchniemy. Pewnie to ta grypa, która dopadła tak
wielu ludzi.
- Panuje jakaś grypa? - zapytał Stefan ze zdziwieniem.
- Skarbie, na jakim świecie ty żyjesz?
Już od dłuższego czasu nikt nie zwracał się do Stefana
 skarbie" i zrobiło to na nim wrażenie.
- Może wybrałbyś się ze mną na rodeo? - zapytała Phyllis.
- Nie mogę, ale dziękuję za zaproszenie.
- W razie czego pamiętaj o mnie - odrzekła.
Stefan delikatnie odłożył słuchawkę.
- Hmm - mruknął do siebie. Czyżby już nie należał do
Carrie? Znów jest do wzięcia? Kołysał się na haczyku jak
przynÄ™ta? Jego poczucie wÅ‚asnej wartoÅ›ci zachwiaÅ‚o siÄ™. Pie­
lęgniarka uznała, że Stefan jest wolny.
A jeÅ›li to byÅ‚a prawda? Czyżby Carrie naprawdÄ™ go rzu­
ciła? Nie tymczasem, ale na dobre? Czy rozgłosiła wszem
i wobec, że odrzuciła Stefana Szyszkę? Znów ogarnęła go
depresja.
Tego wieczoru po kolacji wyszedł z domu i przez chwilę
spacerowaÅ‚ dokoÅ‚a podwórza. Gdy mijaÅ‚ krzesÅ‚o Maca, staru­
szek zapytał:
- Umówiłeś mnie z lekarzem?
Stefan zatrzymał się i spojrzał na niego. On także czuł się
odrzucony. Różnił ich od siebie jedynie wiek. Mac był osiem-
dziesięciodwuletnim sierotą. Położył rękę na jego ramieniu
i powiedział serdecznie:
- Wszyscy ciÄ™ kochamy. Zaopiekujemy siÄ™ tobÄ….
128 TA NIEZNOZNA WIEDyMA
Nadal spacerował przed domem we wczesnym letnim
zmroku, myśląc o tym, że gdyby stał się śmiertelną ofiarą
grypy, ta obojętna Carrie z przerażeniem musiałaby patrzeć
na jego cierpienie.
Na pewno przybiegłaby do jego domu, przeskakując po
dwa schody, żeby znalezć siÄ™ przy nim jak najszybciej. UklÄ™­
kłaby przy jego łóżku, ujęła go za rękę i przyłożyła ją do
swych miękkich, unoszących się w szybkim rytmie piersi. Jej
słodkie usta powiedziałyby:  Nie chciałam tego. Kocham cię!
Proszę, powiedz, że będziesz żył!" - on zaś w tej samej chwili
wydawałby ostatnie tchnienie.
Carrie nie mogÅ‚aby siÄ™ pogodzić z jego Å›mierciÄ… i pÅ‚akaÅ‚a­
by nad nim, łamiąc dłonie, jęcząc z rozpaczy...
- Stefan?
Przez chwilÄ™ Stefan miaÅ‚ wrażenie, że ten gÅ‚os jest zÅ‚udze­
niem. Powoli szedł dalej, patrząc na swoje stopy.
- Stefan! - usłyszał powtórnie.
OdwróciÅ‚ siÄ™ ze zdumieniem - i zobaczyÅ‚ przed sobÄ… Car­
rie! Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Czyżby sprowadził
ją tu w magiczny sposób? Jak to możliwe, że wyglądała tak
realnie? Gdyby próbował jej dotknąć, prawdopodobnie by
zniknęła. Sta} więc i tylko patrzył na nią.
- Umówiłeś Maca z lekarzem?
Cóż to za prozaiczna wypowiedz ze strony zjawy! Powinna
raczej zadeklarować miłość do grobowej deski albo dać mu
swojÄ… szarfÄ™, lub...
- Silnik ci się zatarł? Co się z tobą dzieje?
To zupełnie nie brzmiało jak głos ze snu.
- Carrie, to ty?
- A któż by inny?
- Nie jest to twój duch? - zapytał. - Co ty tu robisz?
Carrie westchnęła, zastanawiając się, czy Stefan wart jest
całego tego zachodu.
TA NIEZNOZNA WIEDyMA 129
- Rozmawiałeś z lekarzem o Macu? Nie dzwoniłeś chyba
do tej kobiety? - zapytaÅ‚a cierpliwie. Nie byÅ‚o to nawet pyta­
nie, lecz stwierdzenie.
- Nie, zadzwoniłem do Rogera - odrzekł Stefan. -
Będzie...
- ZadzwoniÅ‚eÅ› do gabinetu Rogera? To znaczy, że rozma­
wiałeś z Phyllis!
- No tak. Ona tam pracuje.
Carrie natychmiast odgadła dalszy ciąg rozmowy:
- I na pewno od razu kazała ci przyjść, zanim jeszcze
zorientowała się, że to nie ty masz się przed nią rozbierać.
- Ależ... Carrie! - Stefan byÅ‚ zdumiony. Czyżby byÅ‚a za­
zdrosna? PodniosÅ‚o go to na duchu. - Jak możesz być nie­
sprawiedliwa w stosunku do tak dobrej pielęgniarki, jaką jest
Phyllis?
- Kiedy Mac ma tam pójść?
- Jutro.
- Pójdę z nim.
- Chcesz się zobaczyć z Rogerem?
- Nie. Chcę, żeby ta głupia pielęgniarka pozwoliła Maco-
wi zobaczyć siÄ™ z Rogerem. JeÅ›li ty tam pójdziesz, ona w pier­
wszej kolejności pochwyci cię i rozbierze do naga, zanim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •