[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Opuściła ręce i stanęła nieruchomo, przyglądając mu się z
zainteresowaniem.
- Nigdy nikt cię nie uwodził? Rozpraszasz mnie. Nie chciała, by ten
pierwszy raz w jego domu był podobny do tego, który spędził z Glenną.
Postanowiła, że sprawi, iż Rod na długo go zapamięta.
- Próbowałam cię rozpraszać przez cały dzień, a ty tylko chciałeś mnie
kąpać i robić różne rzeczy z moim ciałem - powiedziała.
- No, cóż... tak.
- Jesteś niepoprawny.
- Wiem.
- To wiele wyjaśnia,
- Czy to także wyjaśnia? - Pocałował ją kilka razy.
- Nie... nie jestem pewna.
- A to? - Rozchylił jej ubranie i przylgnął do niej nagim ciałem.
- Doprowadzasz mój system nerwowy do ruiny.
- Tylko nerwowy?
- I wszystkie komórki mego ciała, i wszystkie te miejsca, o istnieniu
których nawet nie pamiętałam - dokończyła.
- Które... na przykład? Tutaj?
- Niżej.
- Tu?
- Tak... ale trochę... niżej.
- Tu?
- Taak.
- Jesteś rozpustnicą. Ojciec ostrzegał mnie, że bywają takie kobiety.
Zdejmijmy resztę tych rzeczy i sprawdzmy, jak bardzo jesteś zdeprawowana!
- Po co chcesz to wiedzieć?
- Nie będę mógł pomóc ci się zmienić, dopóki nie przekonam się, jak
bardzo jesteś zepsuta.
- O tym nie pomyślałam.
- To będzie bardzo wyczerpujące. Masz kilka wolnych miesięcy?
- Sprawdzę w kalendarzu.
- Cieszy mnie twój stosunek do tej sprawy. Najwyrazniej rozumiesz, ile
muszę zrobić, żeby cię uratować.
Pat stanęła wyprostowana jak trzcina.
- Kiedy tak stoisz, wystają ci piersi.
- Przepraszam. Zgarbiła się.
- Ten łuk twoich pleców jest bardzo podniecający. Stanęła prawie prosto.
- Znowu kusisz mnie swoim biustem. Przykryła piersi dłońmi i próbowała
je spłaszczyć.
- Ja to zrobię - rzekł ochrypłym głosem. Starał się, jak mógł - gładził je,
ciągnął i ściskał, a one wciąż sterczały.
Jemu także coś zaczęło sterczeć, a ona tylko oblizała wargi i przesunęła to
na bok.
- Co robisz?
- Myślałam, że nie lubisz, jak coś komuś wystaje.
- Z tym akurat można sobie jakoś poradzić.
- Jak?
- Cieszę się, że pytasz. Waśnie miałem zamiar udzielić ci lekcji. To bardzo
łatwe. Uważaj. Przećwiczymy kilka razy i wystawię ci stopień.
Poruszyła ręką.
- To fascynujące - powiedziała.
- Przestań.
- Dlaczego?
- Nie tak się to robi.
- A... jak?
Musiał więc jej pokazać. Musiał jej pokazać, jak się położyć i co robić.
Zadawała pytania. On wyjaśniał, i to bardzo chętnie. Ona pojękiwała, wiła się i
dotykała go, gdzie tylko mogła. On też jęczał, pocił się i drżał.
- Nie ruszaj się - rzekł w pewnej chwili ochrypłym głosem.
Robiła to tak długo, jak wydawało jej się to konieczne, ale on dyszał i
wzdychał, więc nie przerywała. Objęci tarzali się po całym łóżku i wkrótce
lekcja dobiegła końca.
- Nie byłam zbyt skupiona i chyba nie bardzo wiem, o co chodzi -
powiedziała jakiś czas pózniej, kiedy leżeli wciąż spleceni, ale nieruchomi.
- Chcesz powiedzieć, że... będę musiał wytłumaczyć ci to wszystko jeszcze
raz?
- Bardzo mi przykro.
- Praca, jaką musi wykonywać mężczyzna, sprawi, że Marsjanie będą
omijać ziemię.
- Być może.
- Poznałaś jakiegoś?
- Być może.
- Po czym?
- Po trzecim oku. Ty je także masz.
- Gdzie je dostrzegłaś?
- Na twoim czole.
- Kiedy to zauważyłaś?
- Kiedy się rozebrałam. Podglądałeś mnie swoim trzecim okiem.
- O, cholera. Przed tym nas właśnie ostrzegano, Pamiętasz, że zostałem
adoptowany przez Salty'ego i Felicję? Oni chyba nie wiedzą, kim naprawdę
jestem. Gdybyś pozwoliła mi się rozebrać, uniknąłbym wpadki.
- Przeżyłam szok. Wy, Marsjanie, dziwnie się zachowujecie,
- Nie byłem jeszcze gotów - wyjaśnił.
- Ależ byłeś.
- Wcale nie. Chciałem wszystko robić wolno i dokładnie, ale ty musiałaś
się podniecić i sama przejąć całą inicjatywę!
- A czego się spodziewałeś, jeśli przez cały dzień ze mną flirtowałeś?
- Flirtowałem? To, co z tobą robiłem, z trudem można by określić słowem
tak... banalnym jak  flirtowanie".
- Wymówiłeś słowo  banalne" takim tonem, jakbyś uważał je za
niesmaczne.
- Dziękuję ci.
- A ja, prawdę mówiąc, uważam, że ty akurat nie jesteś banalny.
- Doceniam tę uwagę.
- Ale to może oznaczać pewną słabość - ostrzegła. - Brak wrażliwości.
- Ejże.
- Będę musiała cię poobserwować.
- Koniecznie. Czy wiesz, że jutro będziemy musieli powtórzyć dzisiejszy
scenariusz? %7łe zaczniemy od seksu i że potem będziemy się bawić, drażnić i
flirtować przez cały dzień? Wątpię, czy to wszystko zniosę.
- Wielki Boże!
- Ta reakcja dowodzi, że nie jesteś całkiem nieczuła.
- Nie, reagowałam tylko na samą myśl, że będę musiała przeżyć kolejny
dzień, stojąc na skraju przepaści.
- Masz zamiar stanąć nad przepaścią?
- Nie bądz złośliwy.
- Nie podoba ci się dzień przeżyty w napięciu?
- No, wiesz...
- Wiedziałem. Jest w tobie coś niesłychanie uwodzicielskiego. Widzę, że
jutro masz zamiar znowu mnie dręczyć. A teraz mnie pocałuj.
Byli tak blisko siebie, że żadne z nich nie musiało się poruszać ani o
centymetr.
- Czy mówiłem ci, że był to najwspanialszy dzień w moim życiu? - zapytał
nagle Rod.
- W moim też.
A potem zamilkli. Nie było słów o miłości.
Nie zapytał, czy Pat ma jakieś plany na nadchodzące dni.
Pat leżała w milczeniu, bo po raz kolejny przekonała się, że ich związek to
tylko sprawa tymczasowa.
Po tylu latach przebywania z Cheryl Rod na pewno bardzo sobie ceni
swoją wolność.
Była w stanie to zrozumieć. Po śmierci Freda ona też czuła się jak
wypuszczona z jakiejś klatki. Mimo że była do niego bardzo przywiązana, że
troszczyła się o jego wygody i zdrowie, śmierć uwolniła ją od niego, tak jak
śmierć Cheryl uwolniła Roda.
Dlaczego więc, skoro oboje mieli tak podobne doświadczenia, tylko ona z
nich dwojga gotowa była do ponownego związku?
Czy mężczyznie jest trudniej? Rod właściwie nie opiekował się Cheryl.
Gdyby nie bliskość i dobre chęci Pat, prawdopodobnie zatrudniłby
pielęgniarkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •