[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mu osobiście przy pierwszej nadarzającej się okazji. - Nagle przyszła mu do głowy pewna myśl
i poczuł ogromną ulgę. Było przecież coś o wiele ważniejszego niż szczegóły bitwy, których nie
potrafił sobie przypomnieć. - Co się stało z moimi rzeczami?
Dziewczyna wycisnęła płótno, zmoczyła je i znów wycisnęła. Dopiero potem
odpowiedziała:
- Został pan okradziony. Ze wszystkiego.
- Ze wszystkiego? - patrzył na nią zbulwersowany. - Z ubrania też? Przytaknęła.
Dobry Boże! Znalazła go nagiego? A jednak to nie zażenowanie sprawiło, że zamknął
oczy i zacisnął zęby, nie zwracając uwagi na ból, wywołany napięciem mięśni twarzy. Czuł, że
ogarnia go panika. Chciał odrzucić kołdrę, zerwać się na nogi i uciec z pokoju. Dokąd miałby
biec? I po co?
%7łeby dowiedzieć się, kim jest?
Nikt ani nic nie mogło mu pomóc w odzyskaniu pamięci. Uspokój się, powiedział sobie.
Uspokój się. Spadłeś z konia i uderzyłeś się w głowę. To szczęście, że w ogóle żyjesz. Masz
guza wielkości piłki do krykieta. Daj sobie trochę czasu, za dzień, dwa, twoja głowa zacznie
funkcjonować normalnie. Musisz poczekać aż zejdzie opuchlizna i zagoją się rany, aż opadnie
gorączka. Nie ma pośpiechu. Za kilka dni wszystko sobie przypomnisz.
- Jak się pan nazywa? - spytała, ocierając mu twarz ściereczką.
- Idz do diabła! - krzyknął. Natychmiast otworzył oczy i spojrzał na nią przepraszająco.
Zagryzła wargę i patrzyła na niego szeroko otwartymi ze zdumienia oczami.
- Przepraszam...
- Błagam o wybaczenie... Odezwali się jednocześnie.
- Nie pamiętam - wyznał szorstko, usiłując opanować ogarniającą go panikę.
- Niech się pan tym nie martwi. - Uśmiechnęła się. - Wkrótce Wszystko pan sobie
19
przypomni.
Niech to diabli porwą, nie znam nawet własnego imienia. Z przerażenia żołądek
podszedł mu do gardła. Usiłował opanować mdłości. Chwycił ją z całej siły za ręce. Wzdłuż
swego prawego ramienia zobaczył ciemne sińce.
- %7łyje pan i odzyskał przytomność - powiedziała, pochylając się nad nim - Gorączka
wyraznie spadła. Jakimś cudem przy upadku niczego pan sobie nie złamał. Bridget mówi, że
będzie pan żył, a ja ufam, że się nie myli. Proszę tylko dać sobie trochę czasu. Wszystko się
panu przypomni. Na razie niech pan odpoczywa i nabiera sił. Pomyślał, że jeśli przyciągnie ją
trochę bliżej, to może uda mu sie ją końcu pocałować. Co za głupi pomysł! Wszystko go
bolało. Gdyby to zrobił, pewnie przekonałby się, że nawet usta go bolą.
- Zawdzięczam pani życie - powiedział. - Dziękuję. Nie ma takich słów, którymi byłbym
w stanie wyrazić swoją wdzięczność. Delikatnie wysunęła się z jego uścisku. Znów zmoczyła i
wyżęła okład. Czy pani jest jedną z nich? - spytał nagle. Zamknął oczy i znów probował
opanować mdłości. - Czy pani jest... Czy pani tu pracuje? Przez chwilę słyszał tylko plusk
wody. %7łałował, że zadał to pytanie. Jestem tu, prawda?- odparła. W jej głosie znów wyczuł
zdenerwowanie.
- Nie wygląda pani... tak jak tamte kobiety - stwierdził. Chce pan powiedzieć, że one
wyglądają na ladacznice, a ja nie? spytała, Zorientował się, że ją obraził.
- Chyba tak - odparł. - Proszę mi wybaczyć. Nie powinienem był pytać. To nie moja
sprawa.
Roześmiała się cicho, nieprzyjemnie.
- Właśnie na tym polega mój urok, że wyglądam jak dama, jak anioł, jak to pan
wcześniej określił - rzuciła. - W dobrym domu schadzek znajdzie pan każdy rodzaj kobiet.
Mężczyzni mają różne wymagania wobec pań, którym płacą za ich względy. Ja zaspokajam
gusta tych, którzy szukają dobrych manier i pozorów niewinności. Zgodzi się pan, że
doskonale potrafię udawać niewinną, prawda?
- Doskonale.
Otworzył oczy i zobaczył, że uśmiecha się do niego, wycierając ręce w ręcznik. Podobnie jak
jej ton, uśmiech nie do końca był przyjemny.
- Jeszcze raz proszę o wybaczenie - powiedział. - Zdaje się, że od chwili, gdy
odzyskałem przytomność, nieustannie panią obrażam. Mam nadzieję, że zazwyczaj nie
zachowuję się tak prostacko. Wybaczy mi pani? Bardzo proszę.
Czuł, że głowa puchnie mu jak balon i za chwilę pęknie. Noga tętniła bólem. Różne
pomniejsze dolegliwości tylko czekały, żeby go zaatakować. - - Oczywiście - odparła.
- Nie uważam tej profesji za wstydliwą czy poniżającą i patrzę na moje przyjaciółki jak na ludzi.
Szanuję je tak, jak wszystkie inne kobiety, które znam. Zobaczymy się pózniej. Tymczasem
zajmie się panem Geraldine. Jest pan głodny?
- Niespecjalnie - odparł.
Gdy wyszła, zrozumiał, że naprawdę ją obraził. Miała prawo się na niego rozgniewać.
Gdyby nie ona, pewnie już by nie żył. Te kobiety przyjęły go pod swój dach, a ona jeszcze
oddała mu swój pokój. Zapewniły mu stałą opiekę. Jego losy mogłyby się potoczyć zupełnie
inaczej, gdyby znalazła go dama. Każda z pań do towarzystwa, zobaczywszy nagie ciało, na
pewno uciekłaby z krzykiem, a potem zemdlała, zostawiając go na pewną śmierć.
Zachichotał w duchu, wyobrażając sobie taką scenę. Ale zaraz potem znów poczuł
mdłości i panikę.
A jeśli pamięć nigdy mu nie wróci?
20
4
[ Pobierz całość w formacie PDF ]