[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Myślę, że się nie pogniewa za to małe uchybienie. Zmiałam się w myślach,
patrząc poważnie w jej piwne oczy.
Nie była przekonana.
Córeczka tatusia. Poza pedantyzmem wzięła z niego także tę śmiertelną powagę
w podejściu do spraw, które oceniała jako ważne. A ważne stawało się właściwie
wszystko, co dotyczyło ukochanego ojca. Jawna niesprawiedliwość i kpina losu.
Poświęciłam jej pięć lat. Z przywilejem wyłączności. Pięć lat żmudnej rehabilitacji
napięcia mięśniowego. Trzy razy w tygodniu w Centrum Rehabilitacji Atut dzięki
fundacji Podaj rękę , dwa razy w przychodni dzięki finansowaniu NFZ i raz
prywatnie u masażysty. Do tego zajęcia na basenie, ćwiczenia w domu. Wolne miałam
niedziele, kiedy wybieraliśmy się na obiad do teściów i mogłam z pozycji kanapy
obserwować zabiegających o względy wnuczki dziadków. Pięć lat rezygnacji z ambicji
i pracy zawodowej, by jedynym i niepodważalnym autorytetem oraz obiektem
niesprawiedliwie ulokowanej miłości stał się ojciec. Zgroza.
Ech, życie! pomyślałam z przekąsem i odgarnęłam niesforne kosmyki włosów
spadające na Hanine oczy. Moja piękna i mądra córka. Moje życie&
Te lata wzajemnej bliskości wytworzyły niesamowitą więz. Czułam, że oddycham
powietrzem wydychanym przez nią, że jest jedną z moich kończyn, że stałyśmy się
jednością. A może to nie wynikało wcale z tego nieustannego przebywania ze sobą?
Może ma tak każda matka? Nie wiem. Mogłam funkcjonować wyłącznie wtedy, gdy
czułam zapach jej włosów. Wszystko inne zdawało się pozbawione sensu. Moja
własna morfina. Ukojenie na cały ból tego świata. Pierwszy i jedyny w moim życiu
ktoś, kto mnie kocha bezwarunkowo. Nie dlatego, że jestem ładna lub brzydka, miła,
zdolna czy posłuszna. Kocha po prostu za to, że jestem. Bez wymagań. Niebywałe
uczucie. Odurzające. Niewyobrażalne, że mogłam się bez niego obejść, gdy dziś zdaje
mi się niezbędne jak powietrze. Nawet jeśli muszę je dzielić z Jarkiem w nierównych
proporcjach pomyślałam z uśmiechem.
Poderwałam się z podłogi i pociągnęłam małą za rączkę.
Chodz, Haneczko, pójdziemy na zakupy. Mama kupi ci coś pysznego dodałam
pospiesznie, widząc wyraz niezadowolenia na jej twarzy.
***
Pod wieczór Hankę rozbolało gardło. W nocy nie dała nam spać, pojękując raz po
raz przy połykaniu śliny.
To przez tego loda wyrzucałam sobie, nakrywając się kołdrą po kolejnej próbie
znieczulenia gardła preparatem Tantum Verde. Nie powinnam była jej go kupować.
Nie powinnaś. Tym bardziej że cały dzień lało i temperatura znacznie spadła
przytaknął Jarek.
Tak prosiła, że nie umiałam odmówić próbowałam się przed nim wytłumaczyć.
Zbyt łatwo jej ulegasz. Robi z tobą, co chce. Pokręcił głową z dezaprobatą.
Więcej charakteru!
Przecież wiesz, że się staram. Jesteś niesprawiedliwy! rzuciłam w swojej
obronie, wiedziałam jednak, że to nieprawda.
Nieustanne poczucie winy towarzyszące mi od orzeczenia lekarskiego tuż po
porodzie było podstawową przeszkodą w racjonalizacji moich zachowań. W ciąży nie
przestałam palić papierosów, nie widziałam też powodu, dla którego miałam
rezygnować z mocno zakrapianych alkoholem imprez u znajomych w akademikach. Nie
czułam odpowiedzialności za dziecko, które nosiłam. Kipiała we mnie złość na ten
nieprzewidziany bagaż komplikacji. Do dziś mam problem z rozróżnianiem dobra od
zła. Nikt mnie tego nigdy nie nauczył. Poruszam się w tej kwestii zupełnie intuicyjnie,
obserwując innych.
Kiedyś sobie z tym poradzę dodałam cicho i wyłączyłam lampkę.
Zanim to jednak nastąpi, rozpuścisz ją jak dziadowski bicz! Jarek odwrócił się
do mnie plecami, dając do zrozumienia, że rozmowę uważa za skończoną. Jesteś
w nią tak wpatrzona, że nie masz już swojego życia. Cały twój świat kręci się wokół
niej. Gdy się z tobą żeniłem, miałaś tyle do powiedzenia rzucił jeszcze przez ramię,
by mnie dobić.
Do rana nie mogłam zasnąć, nasłuchując pojękiwań z sąsiedniego pokoju
i rozmyślając nad tym, co powiedział mąż. Czy rzeczywiście można rozpuścić dziecko?
I czy można mu poświęcać za dużo uwagi? Czy to w ogóle możliwe?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]