[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spożywać posiłki.
- Nie chcę, by inni pasażerowie zbyt się nami interesowali
- wyjaśnił Hugo. - Im mniej będą pytać, tym lepiej.
Gdy to mówił, Solita uświadomiła sobie, że byłoby
katastrofalne, gdyby rosyjscy szpiedzy czekali na nich w
Kalkucie. Książę nie zdołałby odkryć, jak wiadomości z
Anglii są przechwytywane podczas podróży telegrafem.
Dowiedzieli się, że po wyruszeniu z Anglii statek
przeszedł ciężkie chwile w Zatoce Biskajskiej. Chociaż Solita
uważała się za dobrego marynarza, wolała nie mieć okazji do
udowadniania tego. Wiedziała również, że jadąc lądem, skróci
sobie czas podróży. Po otwarciu Kanału Sueskiego parowce
linii P&O płynęły do Indii od siedemnastu do dwudziestu dni.
Odliczając trzy dni stracone w Zatoce Biskajskiej, Solita
uznała, że dotrą do Kalkuty w szesnaście dni.
Kładąc się do łóżka, modliła się, żeby nie nastąpiło
opóznienie i by bezpiecznie dotarli do miejsca przeznaczenia.
Była to dziwna podróż.
Willy i Hugo uprawiali gimnastykę, spacerując po
pokładzie wcześnie rano i bardzo pózno w nocy.
Książę uważał, że Solita wywoła ciekawość starszych
pasażerów i dlatego dziewczyna wychodziła na pokład rano, a
drugi raz po południu, gdy większość pań przebywała w
salonie i zgodnie z angielskim obyczajem piła herbatę.
Resztę czasu Solita spędzała słuchając swych towarzyszy,
którzy starali się opowiadać interesująco, zabawnie i
dowcipnie.
Czasami zostawała z księciem sam na sam. Pewnego
wieczoru, gdy właśnie mijali Kanał Sueski i docierali do
Morza Czerwonego, Willy oznajmił:
- Zamierzam zagrać w karty. Na pokładzie jest znany
brydżysta, jeden z najlepszych graczy świata, i chcę się z nim
zmierzyć.
- Stracisz pieniądze - ostrzegł go książę.
- Zawsze trzeba płacić za doświadczenie - odciął się
Willy żartobliwie i wyszedł z kabiny.
Książę wygodnie rozsiadł się w fotelu.
- A ty co chcesz robić? - zapytał Solitę.
- Rozmawiać z tobą.
- Obawiam się, że się nudzisz - zauważył. - Powinnaś
tańczyć z obecnymi na pokładzie młodymi oficerami i grać z
nimi w tenisa.
- Mam uczucie - odparła Solita - iż z powodu ostatnich
wydarzeń jestem dużo starsza niż oni.
- Oczywiście, że tak jest. Wiek to nie tylko lata.
Postarzają nas również myśli i uczucia.
- I strach - dodała Solita lekko. - Właściwie to się dziwię,
iż jeszcze nie osiwiałam.
- Przykro mi - rzekł książę. - Takie rzeczy nie powinny
przydarzać się komuś tak młodemu i uroczemu jak ty.
- Nie powinny przydarzać się nikomu, niezależnie od
wieku! - zawołała, myśląc o księżnej.
Hugo widocznie czytał w jej myślach, bo po chwili
powiedział:
- Masz rację, ale pamiętaj, że na każdego niebezpiecznego
Rosjanina przypada milion miłych, przyjaznych ludzi, którzy
nie przestraszyliby myszy!
- Mam nadzieję, że ich spotkam - odparła Solita.
- Obiecuję ci - rzekł książę - iż kiedy misja dobiegnie
końca, zabiorę cię z powrotem do Anglii, gdzie moja babka
zostanie twoją przyzwoitką. Jestem pewien, że odniesiesz
wielki sukces w towarzystwie.
Solita nagle zrozumiała, iż wcale tego nie pragnie. Nie
potrzebowała sukcesu towarzyskiego. Nie chciała przebywać z
babką, lecz z wnukiem.
Podziwiała go. Wiedziała, że jest inny, niż sobie
pierwotnie wyobrażała. A jednak nie uświadamiała sobie
swoich uczuć.
Teraz wiedziała, dlaczego się o niego boi.
Każdej nocy modliła się umysłem, sercem i duszą, by był
bezpieczny; żeby nie spotkało go nic strasznego ani teraz, ani
nigdy.
Jednak do tej pory nie przemknęło jej nawet przez myśl,
że go po prostu kocha.
Teraz w przebłysku natchnienia zrozumiała, iż książę ma
wszystko, czego kobieta może pragnąć.
Nie chodziło tylko o inteligencję i o to, że był przystojny.
Było to coś głębszego, coś, co sprawiało, iż jej myśli i uczucia
koncentrowały się na nim niepodzielnie.
- Oczywiście, że go kocham! - rzekła sobie. - Jak mogłam
nie wiedzieć tego wcześniej?
Nie przypuszczała, iż miłość jest taka. Objawiła się przed
nią niczym gwiazda przewodnia na niebie.
- Kocham go... kocham go! - myślała. Nagle zorientowała
się, że Hugo ją obserwuje.
- O czym myślisz? - zapytał.
- O tobie - odparła zgodnie z prawdą.
- I do jakich wniosków doszłaś?
- %7łe jesteś... inteligentny.
- Dziękuję! - rzekł książę szyderczo. - Po prostu chcesz
być uprzejma. Sama widziałaś, jaki byłem głupi.
- Nie byłeś głupi - skorygowała Solita. - Niewielu
mężczyzn potrafi przyznać się do błędu.
- Ja potrafię - odparł. - I sam bym sobie spuścił lanie za
swoją głupotę!
- Nie ma potrzeby - uspokajała go. - Wszyscy popełniamy
błędy. Ważne, by ich nie powtarzać.
- Dopilnuję tego! - zawołał dziko. Solita wstała i podeszła
do okna.
Pokład był pusty. Gwiazdy w górze lśniły niczym
diamenty. Miała ochotę pospacerować pod nimi, opuścić
kabinę.
Impulsywnie spojrzała na księcia.
- Wyjdzmy na zewnątrz - poprosiła.
- Z przyjemnością - odpowiedział. - Tutaj tak duszno.
Wyszli na pokład. Wiedzieli, że większość pasażerów
przebywa w salonie, gdzie spędzali czas na spekulacjach, ile
mil morskich przebył statek w ciągu dnia, lub podobnie jak
Willy grali w karty.
Dlatego pokład świecił pustkami. Solita podeszła do burty
i zapatrzyła się w morze.
Zwiatło odległych gwiazd sprawiało, że niebo zdawało się
wypełniać cały świat.
Dziewczyna podniosła wzrok na rozgwieżdżoną kopułę.
Nie zauważyła, że książę zbliżył się do niej.
- Jest tak niewiarygodnie piękna - szepnęła.
- Jak ty - odparł.
Przez chwilę miała wrażenie, że się przesłyszała.
Potem mężczyzna objął ją i delikatnie przytulił. Zajrzał jej
głęboko w oczy, w których odbijało się światło gwiazd.
Patrzyła na niego zaskoczona i drżąca.
Potem usta Hugona spoczęły na jej wargach.
Gdy ją pocałował, Solita zrozumiała, że właśnie do tego
tęskniło całe jej ciało. Oddała mu się całkowicie.
Z początku książę całował Solitę delikatnie. Potem
słodycz i niewinność ust dziewczyny podnieciła go. Pocałunki
stały się bardziej żarliwe i namiętne.
Dla Solity gwiazdy spadły z nieba na ziemię, oślepiły ją i
wzmogły rytm serca. Czuła promieniujący od księcia pełen
namiętności żar. Pomyślała, że gdyby teraz umarła, niczego by
nie żałowała. Poznała ekstazę i dotknęła boskiej doskonałości.
Gdy książę uniósł głowę, ukryła twarz na jego ramieniu.
Tulił ją mocno i nie pozwalał się odsunąć.
- Jak ty mi to zrobiłaś, Solito? - zapytał.
- C - co... z - zrobiłam? - wyszeptała.
- Sprawiłaś, że czuję się jak nigdy przedtem. Nie
wiedziałem, że miłość może być taka.
Podniosła na niego wzrok.
- Ja również... ale ja nigdy nie znałam żadnej miłości.
- Ja też - rzekł książę poważnie. - Uczucia, jakie żywiłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]