[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jak on się czuje? Gabriel ukląkł obok Franceski.
Jemu nic nie będzie, ale zaczynam się obawiać o ciebie.
Wolałam cię odciągnąć, zanim dasz temu gościowi w mordę.
Byłem bliski. Co za kretyn! Zalecenia medyczne są ważniejsze niż
wszystko inne. Jak mógł nie pozwolić temu biedakowi przegryzć
91
R
L
T
czegokolwiek? Porozmawiam o tym z kapitanem.
Teraz uspokój się trochę i wezwij Kevina, niech podstawi wózek.
Roberto dochodzi do siebie i chciałabym go zbadać, ale już w gabinecie.
Chłopiec otworzył oczy i zamrugał.
Co się stało? jęknął.
Usiłował się podnieść, ale nie mógł utrzymać równowagi. Gabriel
pomógł mu usiąść.
Już dobrze, Roberto. Miałeś atak niedocukrzenia. Musieliśmy ci dać
zastrzyk z glukozy.
O nie! jęknął, łapiąc się za głowę.
Zaraz zadzwonię po wózek. Spędzisz parę godzin w gabinecie.
Francesca złapała za ramię najbliższego kelnera.
Możesz pójść do kuchni i poprosić o kanapki dla Roberta? Jak się
czujesz? zwróciła się do chorego.
yle, naprawdę bardzo zle.
To skutek uboczny zastrzyku. Niektórzy dostają po nim mdłości. Jak
zjedziemy na dół, dam ci najpierw herbatę, a potem coś co zjedzenia.
Personel uspokojony, że Roberto odzyskał przytomność, rozszedł się do
swoich obowiązków. Za drzwiami tłoczyli się zniecierpliwieni pasażerowie.
Pewnie dziwili się, że nie ma jeszcze kolacji. Przez ich tłum przedzierał się
Kevin, pchający wózek.
Ludzie, przepuście mnie. Im szybciej wejdę do sali, tym szybciej
dostaniecie jeść wołał. Uff, już myślałem, że nigdy się nie rozstąpią
mruknął, zbliżając się do Franceski i Roberta. A gdzie Gabriel?
Przy telefonie odrzekła Francesca. Obawiam się, że dla kapitana
nie jest to przyjemna rozmowa.
Otworzyła drzwi, w drugiej ręce trzymając talerz kanapek.
92
R
L
T
Przepraszam państwa. My już znikamy, sala będzie otwarta za kilka
minut.
Windą zjechali do centrum, gdzie pomogli Robertowi przenieść się na
łóżko.
Zmierzę mu poziom cukru. Jaki miał w czasie ataku? No tak, mało się
nie przekręcił mówił Kevin, przewracając oczami.
Roberto był blady i wyglądał na wyczerpanego. Francesca wiedziała, że
najlepiej zrobi mu teraz sen. Skończyła wypełniać kartę.
Zaraz podam ci herbatę uśmiechnęła się. Zjesz coś, a potem się
prześpisz. Nie przestrasz się, kiedy poczujesz ukłucie. Musimy cały czas
kontrolować poziom cukru.
Przeszła z Kevinem do sąsiedniego gabinetu.
List do ciebie powiedział kolega, wskazując leżącą na biurku
kopertę o urzędowym wyglądzie.
Francesca odetchnęła głęboko. Wiza australijska. Nareszcie. Schowała
kopertę do kieszeni.
Wspominałeś o tym komuś?
Nikomu, to nie mój biznes. Kevin pokręcił głową i wzruszył
ramionami.
Podziękowała mu uśmiechem.
Przygotowała herbatę i kanapki. Roberto jest zmęczony, ale koniecznie
musi coś zjeść, zanim uśnie.
Gdy niosła tacę, omal nie zderzyła się z Gabrielem.
Widzę, że jesteś w lepszym nastroju. Udało ci się porozmawiać z
kapitanem?
Tak. Potwierdził, że zalecenia medyczne są na statku absolutnym
priorytetem. Z panem kierownikiem pogada jeszcze dziś. Daj mi to.
93
R
L
T
Wskazał tacę.
Powiem mu, że już nie będzie miał problemów. A ty? Twój dyżur
chyba się już skończył? dodał, odwracając się w drzwiach.
Jest tak pracowita i obowiązkowa, no i jej kompetencje są tego rodzaju,
że on praktycznie nie musi jej pomagać. Chłopcem zajęła się nadzwyczajnie.
Jest atrakcyjna. Ciągle jednak nie wiadomo, na czym polega jej
tajemnica. Dlaczego nie może jej do końca zrozumieć? Dotychczas nie mieli
możliwości spokojnie porozmawiać, na przykład o jej przyjaciółce. Na każdą
wzmiankę o Jill Francesca reaguje alergicznie. Czyżby naprawdę nie
wiedziała, czym kierowała się Jill?
Na szczęście chyba nie przypomina swojej przyjaciółki. Musi ją jednak
lepiej poznać. A także dać szansę, by poznała jego. Prawdziwego Gabriela, a
nie tego z internetowych plotkami i nagłówków tabloidów.
Musi się przekonać, jak ona reaguje na niego poza miejscem pracy, a
dzięki ich wspólnemu koledze Kevinowi wkrótce okaże się to możliwe.
Francesca?
Tak? Chyba wyrwał ją z głębokiego zamyślenia, bo aż podskoczyła,
patrząc na niego półprzytomnie.
Byłaś kiedyś w Pizie?
Nie, a dlaczego pytasz?
Bo jutro cumujemy w Livorno i gdybyś chciała, moglibyśmy się
wybrać na małe zwiedzanie.
Trafiona. Totalnie zbita z tropu. Dlaczego?
A czemu nie Florencja? spytała podejrzliwie, unosząc brwi.
Dokładała starań, by zachowywać się normalnie. Oba miasta leżały w
podobnej odległości od Livorno i pasażerowi tradycyjnie dzielili się na dwa
obozy. Jedni zwiedzali Florencję, drudzy Pizę.
94
R
L
T
Gabriel przemierzył pokój, podparł się pod boki i nachylił ku niej
głowę.
Bo wszystkie wróble ćwierkają, że nigdy nie udało ci się tam dotrzeć,
więc pomyślałem, że mogę mieć przyjemność pokazać ci to miasto.
Wróblem był pewnie Kevin, któremu niedawno zwierzyła się, że mimo
siedmiokrotnego powtarzania tej trasy nigdy nie była w Pizie.
Bardzo chciałabym zobaczyć Pizę powiedziała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]