[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyjemnością pomogę W jednym i drugim. Z nudów już zaczynam chodzić
po ścianach.
- Poczucie winy ma swoje dobre strony - zauważył. - I bardzo się z tego
cieszę. Umówię cię z Emmą na koniec tego tygodnia albo na początek
przyszłego, no i porozmawiam z Nedem o poradni.
Tydzień pózniej przez okno w salonie Montana zobaczyła, że przed dom
zajechał samochód Aridy'ego.
Wysiadła z niego szczupła dziewczyna, kobieta, Montana poprawiła się w
myślach. Emma nawet nie podniosła głowy, gdy Andy otworzył jej drzwi od
strony pasażera.
A więc on każdemu otwiera drzwi. To ładny gest. Ceniła go za to tym
bardziej, że robił to dla osób bardzo młodych jak i dorosłych.
Pokręciła głową, słysząc, jak dziewczyna mruknęła dziękuję".
Spojrzała na stolik, na którym ułożyła ulotki i foldery oraz prezent, który
Misty przysłała jej z Westside.
Całe pierwsze spotkanie zamierzała poświęcić zilustrowaniu faktu, że
wybory dokonywane przez matkę mają wpływ na przyszłość dziecka, ale nic
z tego nie będzie, jeśli nie uda się jej obudzić zainteresowania ze strony
Emmy.
Podeszła do drzwi na powitanie Emmy i Andy'ego, który na jej widok
wyraznie się odprężył.
- Montana, Emma. - Dokonał prezentacji - Wyglądał wyjątkowo
atrakcyjnie w rozpiętej koszuli i z potarganymi włosami, jakby przez całą
drogę mieli otwarte wszystkie okna w samochodzie. Albo jadąc z Emmą,
nerwowo przegarniał je palcami.
RS
32
Wyraz ulgi, który pojawił się na jego twarzy, kazał jej się domyślać, że nie
przy wszystkich czuł się tak swobodnie jak przy niej. Polubiła go za to
jeszcze bardziej.
- Witaj, Emmo. Dzięki, Andy. Usiądzmy na kanapie, nie przy stole, i
porozmawiajmy.
- Będę wam potrzebny? - Andy sprawiał wrażenie kompletnie
zagubionego, więc litując się nad nim, Montana pokręciła głową, za to
Emma rzuciła mu spojrzenie pełne rozpaczy.
- Nie, dzięki. Odwieziesz Emmę do domu, jak skończymy? Chyba że
będziesz miał pacjenta.
- Jasne. Na razie zostawiam panie same, ale niedługo stawię się z
powrotem. - Rzucił kluczyki na półkę z książkami, jakby go parzyły. -
Gdybym był zajęty, Emma wskaże ci drogę. W razie konieczności wezmę
pickupa. - Machnął im ręką na pożegnanie, po czym spiesznym krokiem
opuścił pokój.
- Niezle go przestraszyłaś - rzuciła Montana od niechcenia.
Obserwując Emmę, dostrzegła błysk rozbawienia w jej oczach, który
ustąpił miejsca posępności.
Tu cię mam! - pomyślała z ulgą Montana.
Spojrzała na Emmę, która przysiadła na samym brzeżku kanapy, po czym
powiodła za jej wzrokiem od drzwi na podłogę, a następnie starała się sobie
przypomnieć, jak się czuła w gabinecie dyrektorki, mając szesnaście lat.
Uśmiechnęła się.
- Mam wrażenie, że trochę się denerwujesz.
- Andy kazał mi tu przyjść. - Emma spojrzała na nią spod
półprzymkniętych powiek. - Nie oddam tego dziecka.
Ach, to o to chodzi. Defensywna postawa dziewczyny stała się dla
Montany jasna.
- Fantastycznie. Jestem położną i jestem najlepszym zródłem informacji,
bo to ja je łapię.
Emma uśmiechnęła się bez entuzjazmu.
- Ale na twoje dziecko jeszcze musimy sporo poczekać, więc doktor
Buchanan i ja pomyśleliśmy, że przyda ci się odrobina wiedzy, która pomoże
ci w drugiej części ciąży.
Montana cierpliwie czekała na reakcję, mimo że milczenie się przedłużało.
W końcu Emma poruszyła się niespokojnie i podniosła na nią wzrok.
Wzruszyła ramionami.
RS
33
- To o czym będziesz mówić?
- Dobrze by było, gdybyś zadawała mi pytania, bo wtedy więcej się
dowiesz, a ja w ten sposób zorientuję się, co cię interesuje.
Znowu wzruszenie ramionami. %7łeby pokryć strach, domyśliła się
Montana.
- Może zanim zaczniemy rozmawiać, dobrze by było lepiej się poznać. -
Czekała, aż dziewczyna przytaknie. - Emmo, opowiedz mi o swojej rodzinie.
- Mój tato ma tartak. Mam z nim dobry kontakt. - Ponuro zwiesiła głowę. -
Miałam, przed ciążą.
Nic dziwnego, że Emma nie ma łatwego życia. Montana nieco złagodziła
ton.
- To się zmieni. Ojciec próbuje dopasować rzeczywistość do swoich
marzeń, bo rodzice zawsze mają wielkie oczekiwania wobec dzieci. Teraz
musi rozstać się z tymi marzeniami i zaakceptować twoje decyzje.
Emma ważyła w myślach jej słowa, w końcu pokiwała głową i spojrzała
Montanie prosto w oczy.
- To brzmi sensownie - przyznała.
Dopiero teraz Montana dostrzegła w niej tę bystrą dziewczynę, o której
Andy wspominał z takim entuzjazmem.
- Masz rodzeństwo? Emma westchnęła.
- Mam trzech starszych braci, którzy chcieli nałomotać biednego
Tommy'ego. - Wysoko uniosła głowę. - Ale im nie pozwoliłam.
Sympatia Montany dla Emmy rosła z każdą chwilą.
- Odnoszę wrażenie, że jak chcesz, to potrafisz być twardą młodą kobietą.
Emma podniosła wzrok do nieba.
- Faceci są czasami tacy durni... - Potrząsnęła głową z dezaprobatą. - Jakby
to, że stłuką Tommy'ego, mogło coś zmienić. Tylko Tommy cokolwiek
rozumie.
Montana przygryzła wargę, żeby się nie uśmiechnąć.
- To dobrze. Wielu młodych mężczyzn nie jest w stanie wyobrazić sobie
siebie w roli ojca.
Emma uśmiechnęła się.
- Wątpię, czy on o tym myślał. Po prostu tak się stało, więc musimy to
wziąć na siebie.
- A twoja mama?
RS
34
- Ona zle się czuje. - Emma ściągnęła brwi. - Przykro mi, że martwi się z
mojego powodu, ale gdyby spróbowała się leczyć, nie znikałabym z domu
tak często i może do tego by nie doszło.
Uznawszy za stosowne nie rozwijać tego wątku, Montana przeszła do
tematu spotkania.
- Teraz ja trochę opowiem ci o sobie. I wyjaśnię, dlaczego uważam, że
mogę ci pomóc. Znam się na ciąży, bo to mój zawód. Jako położna odbieram
porody w szpitalu, a następnie pomagam mamom karmić piersią i
zaprzyjaznić się z dzieckiem. Emma spojrzała na nią spode łba.
- I nie będziesz mnie namawiać, żebym go nie urodziła?
- Nie będę - odparła Montana, spoglądając jej w oczy. - Tylko ty możesz
podjąć taką decyzję, ale wydaje mi się, że doskonale wiesz, czego chcesz.
Wiąże się to jednak z odpowiedzialnością za to maleństwo, które rośnie w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]