[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie mogła zrobić inaczej, bo nie było warunków do żeglugi, a trudno
przypuszczać,
że zdecydowała się płynąć przy pomocy pagaja. Wraz ze ?witem na jeziorze
rozpłynęła
się gęsta mgła. Najlżejszy wiaterek nie poruszał tej białej waty, woda sprawiała
wrażenie gładkiej, matowej szklanej szyby.
Czy kto? z was oglądał kiedy? mglisty ?wit nad jeziorem? Czy oddychał wilgotnym
powietrzem przesyconym zapachem wodorostów, ryb i trzcin przybrzeżnych? Czy
słyszał
głos dzikich kaczek i kaczorów, buszujących w zaro?lach osnutych białym woalem?
Nasze panie były zbyt zmęczone, aby rozkoszować się pięknem poranka. Położyły
się do snu w kabinie, to samo zrobił Winnetou, rozciągając się w kokpicie. Mnie
przypadła wachta i obserwowanie maleńkiej chorągiewki, czyli wimpla,
umieszczonej na topie[29] głównego masztu.
Zwisał jednak martwo i smutnie. Rozłożyłem się na dachu kabiny, pod głowę
podłożyłem
kapok i pogrążyłem się w rozmy?laniach.
Oto byli?my w zatoce, która wychodziła na ?niardwy, nasze największe jezioro.
Niektórzy nazywają je ?Morzem Mazurskim?, bo wraz z wszystkimi swoimi zatokami,
które tworzą jakby oddzielne jeziora, zajmuje ono powierzchnię stu trzydziestu
kilometrów kwadratowych. W niektórych miejscach jego odległo?ć z zachodu na
wschód wynosi siedemna?cie, a z północy na południe trzyna?cie kilometrów.
Ogromny akwen sprawia, że jest ono prawdziwym rajem dla żeglarzy, lecz
jednocze?nie
potrafi stać się i piekłem. ?niardwy są bowiem niezwykle kapry?ne i zdradliwe.
Niekiedy jego gładka powierzchnia zwabia ku ?rodkowi żeglarzy i wio?larzy, a
potem w ciągu
kilkunastu minut potrafi pokryć się wysoką i ostrą falą, która może zatopić
kajaki, jachty, motorówki.
Pułapki kryje także i dno jeziora, stosunkowo płytko położone, od kilku do
kilkunastu
metrów. Tylko w niektórych miejscach ?niardwy mają głęboko?ć do dwudziestu
trzech metrów. Tu i ówdzie na płytkim dnie, pokryte dwudziestocentymetrową
warstwą
wody, leżą potężne głazy i kamienie. Szczególnie bogate w rafy kamienne są
okolice wysp Czarci Ostrów, Szeroki Ostrów oraz miejscowo?ci Nowe Guty i
Okartowo.
Turystyczne mapy nie zawsze dokładnie lokalizują te pułapki, toteż wiele jachtów
i motorówek
roztrzaskało się już na ?niardwach i wielu żeglarzy oraz motorowodniaków
pochłonęły
wody jeziora.
Na ?niardwach z północy na południe, to jest z Mikołajek do Pisza, kursują
statki żeglugi pasażerskiej. Kto nie odbył takiej przejażdżki statkiem, niech
uczyni to jak najprędzej. Dopiero wówczas, choćby z pokładu statku, zda sobie
sprawę, jak piękne są jeziora mazurskie i jak ważne jest, aby ich piękno
pozostało
nieskażone dla następnych pokoleń.
Duża wskazówka mojego zegarka dwukrotnie obiegła tarczę, gdy mgła zaczęła się
przerzedzać, wędrując do góry. Zaniepokoiło mnie to trochę, albowiem
do?wiadczenie
żeglarskie uczyło, że je?li mgła opadnie w dół, zazwyczaj następuje słoneczny
dzień. Je?li za? uniesie się w górę, dzień będzie duszny, upalny, a koło
południa
najpewniej zdarzy się burza. Ale między tą chwilą i porankiem budzi się często
wiatr, na ogół umiarkowany, który dopiero przy nadej?ciu burzy nabiera siły
orkanu,
aby potem znowu zamrzeć, czyniąc wieczór tak cichym, jakim był poranek.
Wimpel wisiał jednak wciąż nieruchomo, smętnie...
Pomy?lałem o Miss Kapitan. Jaka tajemnica wiązała Winnetou z tą niebezpieczną, a
tak
piękną kobietą? Dlaczego Winnetou powiedział, że ?Swallow? był jego jachtem i w
jaki
sposób znalazł się on w posiadaniu Miss Kapitan?
I dokąd zmierzała ona na ?Swallowie?? Przewidzieć jej kurs to była połowa
sukcesu w po?cigu.
?niardwy były jak matka otoczona rojem dzieci, większych i mniejszych jezior.
Seksty, Warnołty, Tuchlin, Kończewo, rezerwat jeziora Auknajny i jezioro
Białoławki.
Dziesiątki zatok i zatoczek, gdzie łatwo się zaszyć i zgubić ?lad na długie
tygodnie.
Trzy letnie miesiące nie wystarczą, aby odszukać na tym jeziorze kogo?, kto nie
chce, aby go odkryto.
Dzięki pieniądzom zdobytym na Proroku i Pięknym Antoniu miała Miss Kapitan
wystarczające
?rodki finansowe, aby przeżyć parę tygodni w jakim? ustronnym zakamarku ?niardw.
Z drugiej
jednak strony sprawiała wrażenie kobiety żądnej przygód i nowych znajomo?ci. Czy
potrafiłaby przesiedzieć gdzie? w odosobnieniu, nie wy?ciubiając nosa na
szerokie
wody? Czy umiałaby zrezygnować z żeglowania na ?Swallowie?? A poza tym nosiła
się chyba z zamiarem spieniężenia rzeczy Winnetou. Tego za? dokonać mogła
jedynie w dużych o?rodkach wczasowych, w Mikołajkach, w Piszu lub w Rucianem.
...Na topie masztu zatrzepotał wimpel. Po jeziorze przebiegła smuga
pomarszczonej
wody, zatoczyła koło i rozlała się po całej zatoce. Mgły już nie było, snuła się
wysoko jak tiulowa firanka, okrywając słońce. Na niebie tworzyły się baranki.
Uderzyłem w dzwon wachty, zawieszony przy drzwiach do kabiny.
Chorągiewka na topie skręcała się, wskazując wiatr zachodni. Do Mikołajek można
było popłynąć jednym halsem, w półwietrze.
Dziewczyny i Winnetou pojawili się na pokładzie. Teraz, gdy mgła ustąpiła,
widziało
się ogromne rozlewisko błękitnej wody. Wyglądało jak morze, bo drugi brzeg
pozostawał
niewidoczny.
Podnie?li?my grotżagiel, który trzymał Winnetou. Ja wziąłem w ręce szot bezana i
ster.
Krwawa Mary wciągnęła foka genuę tak szerokiego, że swym rogiem szotowym sięgał
niemal do połowy jachtu. Wiatr wydął żagle i ?Moby Dick? ruszył do przodu,
przecinając na ukos drobne, niskie fale.
Razem z nami wypłynęła z zatoki grupa pięciu omeg o czerwonych żaglach. Ale gdy
znale?li?my się kilkaset metrów od brzegu, wzięli kurs na północny zachód i
popłynęli
baksztagiem, a my skierowali?my się w stronę Mikołajek.
Z początku wiatr wiał z siłą jednego stopnia w skali Beauforta, a więc był to
wła?ciwie
podmuch, powodujący drobną, łuskowatą falę. Potem przyszły dwójka i trójka
powodujące
krótkie fale o szklistych grzbietach. Porywy osiągały czwórkę, ale były krótkie
i wywoływały
tak niewielki przechył, że nawet nie wyostrzałem sterem ani nie kazałem luzować
żagli. Tyle tylko, że gdy dostrzegałem nadbiegający szkwał, zlecałem wszystkim
zajęcie miejsca na lewej burcie.
Przez cały czas Sosnowa Igiełka lustrowała jezioro przez lornetkę, ale poza
pięcioma
omegami, które odeszły w prawo i po których pozostały tylko niewielkie
trójkąciki
na bezmiarze wód, nie widzieli?my żadnego innego jachtu. Zajęty obserwacją
jeziora przed dziobem, nie zauważyłem, że od zachodu nadszedł szkwał, znacznie
silniejszy niż poprzednie. Uderzył szóstką, jacht pochyliło mocno na prawą
burtę.
Krwawa Mary krzyknęła nagle i wypu?ciła z ręki szot foka.
? Za nami jacht! Latający Holender! ? zawołała.
Niespodziewany widok poszukiwanej przez nas żaglówki tak ją zaskoczył, że gdy
uderzył wiatr, nie utrzymała foka. Lina szotowa wyrwała się z kipy[30] i ?
zwijając [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •