[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To nie do przyjęcia - uciął Benson.
- Pan chyba nie mówi poważnie - dodał Henshaw. Bourdais nie odezwał się, tylko
patrzył na Igonina wilkiem.
- Nie mogę wyrazić zgodny na cały tydzień. Moi zwierzchnicy nie zaakceptowali
tego. - Próbował przemówić im do rozsądku.
- Zdrowie Hessa powinno was obchodzić w takim samym stopniu, co nas - rzekł
Benson. - Jestem pewien, że wasz rząd nie chciałby narażać go na niepotrzebne ryzyko.
- Oczywiście, że nie. - Igonin zastanowił się przez moment, pochylony nad
mikrofonem. - Mógłbym się ostatecznie zgodzić na pozostanie Hessa w szpitalu przez dwa
dni. To moje ostatnie słowo.
Benson siedział, jakby rozważając tę propozycję.
- Jakie jest stanowisko pozostałych panów? Generale Bourdais?
- Zgadzam się, acz niechętnie.
- Generale Henshaw?
- Podobnie.
- Poproszę o pięć minut przerwy - powiedział Benson. - Zadzwonię do naczelnego
lekarza i uzyskam opinię w tej sprawie.
- Bardzo proszę - odparł Igonin.
Benson wyszedł do sekretariatu, skąd połączył się z lekarzem garnizonowym.
- Jaki wpływ na stan Hessa miałoby odesłanie go do Spandau pojutrze? - spytał.
- %7ładnego, sir. Jest już zdrowy. Nie ma niebezpieczeństwa.
- Na pewno? Rosjanie naciskają, żeby wracał do więzienia, ale nie wyrażę na to
zgody, jeśli istnieje choćby najmniejsze ryzyko. Już im powiedziałem, że pan zaleca, by
pozostał w szpitalu jeszcze przez tydzień.
Lekarz zaśmiał się do telefonu.
- Jeśli pan chce, mogę im to powtórzyć. Hessowi wyjdzie to tylko na dobre.
- Nie ma potrzeby, o ile pan ma pewność, że jest w stanie opuścić szpital za dwa dni.
- Bez żadnych obaw, sir.
- Dobrze, pułkowniku. Umówmy się, że zostanie zabrany pojutrze o godzinie ósmej
zero zero.
- Będzie gotowy, sir.
Benson wrócił do sali konferencyjnej i zajął miejsce.
- A więc, jeśli pan nalega, aby Hess wrócił do Spandau za dwa dni, pański kraj musi
przyjąć na siebie odpowiedzialność za jego zdrowie i życie. Czy jest pan gotów przyjąć takie
ryzyko?
- Tak. Mam na to upoważnienie mojego rządu - odparł Igonin.
Benson kiwnął głową.
- Rozkazałem, żeby Hess był gotowy do opuszczenia szpitala pojutrze o ósmej rano.
- W porządku, generale. To jest dla nas do przyjęcia.
- Mamy jeszcze problem jego bezpieczeństwa w więzieniu - odezwał się Bourdais. -
Nie mówię tu o jego zdrowiu, lecz życiu. Wszyscy już wiemy, że usiłowano go zamordować,
lecz nie ustalono jeszcze sprawcy.
- Winny był niewątpliwie pracujący w kuchni Lichti, który następnie sam został
zamordowany - powiedział Igonin.
- To jest jedynie hipoteza - odparł Bourdais. - Poza tym nikt z nas nie wierzy, aby
działał z osobistej nienawiści do Hessa. Na pewno ktoś mu zapłacił. To przecież oczywiste
dla każdego.
- Jeśli pan jest tego pewny, generale Bourdais, zgadzam się z panem - rzekł gładko
Igonin. - I zgadzam się również, że to musi być oczywiste dla każdego.
Benson zauważył, jak twarz Bourdaisa nabiega krwią. Powiedział ciężko:
- Generał Bourdais mówi o realnym ryzyku. Wciąż nie wiemy, kto chciał zgładzić
Hessa. Lichti został tylko wynajęty, żeby dokonać dzieła. Nie mam co do tego wątpliwości.
- Owszem, ktoś chciał zabić Hessa - rzucił Igonin. - Możemy się jednak nigdy nie
dowiedzieć, kim jest. Z całą pewnością mojemu krajowi nie zależy na śmierci Hessa.
- Co pan chce przez to powiedzieć? - spytał ostro Henshaw. Jego blizna zarysowała się
ostrą kreską przy kąciku ust.
Igonin pochylił się nad mikrofonem. Szerokie pagony na uniesionych ramionach
nadawały jego sylwetce kanciasty kształt.
- Powiem wprost. Wasze trzy kraje od wielu lat były gotowe zwolnić Hessa. I to
wasze kraje zyskałyby na jego śmierci oraz zachodnioniemiecki reżim, który finansuje
funkcjonowanie Spandau. Przez całe lata naciskaliście na mój rząd, aby zgodził się na jego
uwolnienie. - Powoli tracił panowanie nad sobą.
- Zachód byłby niezmiernie zadowolony, gdyby Hess opuścił więzienie, żywy bądz
martwy. - Aypnął okiem na Bensona.
- Może śledztwo prowadzone przez Amerykanów powinno się skierować tam, gdzie
istnieje najsilniejszy motyw.
Twarz Bensona była blada. Emanowało z niej najwyższe napięcie.
- Na pańskie insynuacje nie może być żadnej odpowiedzi, generale Igonin -
powiedział cicho. - Jeśli nasze spotkanie ma być kontynuowane, powinien pan odwołać swoje
oświadczenie.
Bourdais i Henshaw w milczeniu czekali na odpowiedz Igonina. Rosjanin oparł się
wygodnie ze skrzyżowanymi na piersi ramionami.
- Oczywiście, nie mam dowodów na poparcie moich słów. I może nie powinien ich
wypowiadać na obecnym etapie śledztwa.
Nikt się nie odezwał.
- I tak nie mamy już dzisiaj o czym mówić - dorzucił Igonin. - Pragnę panów jedynie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •