[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ceremonia zaślubin w kościele.
- Nigdy... - wymamrotała Fiona.
- Członkowie klanu nacieszą się jeszcze jednym
pieczonym wołem i upiją do nieprzytomności whisky, na którą
cię stać jak nikogo tutaj. Potem wyjedziemy w podróż
poślubną na południe.
- Jeżeli mnie dotkniesz, zabiję się! - wykrzyknęła
desperacko i spojrzała w kierunku okna.
Euan przyglądał się jej spod półprzymkniętych powiek.
Wiedziała, że waży w myślach, czy posiąść swą ofiarę siłą,
czy nie. Prawdopodobnie doszedł jednak do wniosku, iż
widok Fiony roztrzęsionej i sponiewieranej może wzbudzić
ogólną litość, a nie potępienie. Rozważał każde posunięcie z
zimną krwią, jakby rozwiązywał zadanie matematyczne. Gdy
lękliwie zwróciła twarz w jego kierunku, rzekł:
- Pewnego dnia zaczniesz błagać o moje względy, a jeśli
ciągle będziesz mi niechętna, zdobywanie cię dostarczy mi
świetnej rozrywki.
- Brzydzę się tobą! - krzyknęła.
Przez chwilę myślała, że kuzyn rzuci się na nią, i z
przerażeniem próbowała przewidzieć, jak długo zdoła się
bronić. Na szczęście z ulgą zobaczyła, że Euan idzie w stronę
drzwi.
- Możesz czuć się bezpieczna, wiedząc, że przynajmniej
dzisiejszej nocy nie tknę cię. Potem oczywiście wypełnię
obowiązki męża ku swojej i, mam nadzieję, twojej satysfakcji.
Ale tymczasem możesz spać spokojnie - sama.
Otworzył drzwi i dorzucił:
- Dobranoc, kuzynko Fiono! Kiedy dobrze się
zastanowisz, dojdziesz do wniosku, że leży w twoim dobrze
pojętym interesie pogodzić się z tym, co tutaj usłyszałaś.
Zamierzam zrobić z ciebie miłą i potulną żonę, żeby nie było
powodów do kolejnych drastycznych rozwiązań. A jeżeli
takowe powody zaistnieją, zapewniam cię, że nie zawaham się
wymóc na tobie posłuszeństwo za pomocą chłosty.
Wyszedł, zamknął drzwi i rozległ się dzwięk
przekręcanego w zamku klucza i zakładanej sztaby. Potem już
tylko dały się słyszeć oddalające się kroki na kamiennych
schodach. Została sama. Czuła się całkowicie pokonana.
Osunęła się na podłogę i ukryła twarz w dłoniach. Nie mogła
uwierzyć w to, co się stało.
Choć każda cząstka jej ciała buntowała się przeciw
zamiarom Euana, Fiona wiedziała, że wszystko zostało
szczegółowo i skrupulatnie zaplanowane w szatańskim
wypaczonym umyśle jej kuzyna. Z całą pewnością nikt nie da
wiary żadnym wyjaśnieniom. Fakt, że spędziła z nim noc,
ściągnie na nią potępienie całego klanu. Jakże była naiwna nie
podejrzewając, że wraz z powrotem do Szkocji może spaść na
nią ciężar reputacji matki. Lottie przecież nie tylko uciekła z
człowiekiem, którego gościł jej teść, przywódca klanu. Plotki
o jej podbojach w Paryżu na pewno docierały do Strathblane,
może nawet za sprawą samego Euana. Wiedziała od innych
krewnych, że jej kuzyn spędził dużo czasu we Francji. Nie
odznaczał się niczym szczególnym: nie był sportsmenem ani
entuzjastą polowań, jak jej ojciec. A teraz przekonała się, że
nie jest ani przywiązany, ani lojalny w stosunku do swej
ojczyzny, Szkocji.
- To człowiek całkowicie godny pogardy - szepnęła.
Przerażała ją myśl, że zostanie wyklęta przez klan, jeżeli
nie poślubi Euana. Choć nigdy nie słyszała o takich
przypadkach, wydało jej się oczywiste, że członkowie klanu
mogą odmówić posłuszeństwa komuś, kto nie wyda im się
godny zaufania. Tym bardziej że Fiona była kobietą i z
powodzeniem któryś z młodych mężczyzn, na przykład Jamie,
mógłby objąć stanowisko przywódcy.
Gorączkowo zastanawiała się, co ma robić. Mogła tylko
być wdzięczna Bogu, że Euan zostawił ją na razie w spokoju,
ale wiedziała, że jutro sprawy przybiorą inny obrót. Kiedy
będzie zmuszona do uznania Euana swoim mężem, ten na
pewno zniewoli ją i uczyni wszystko, aby dostać w swoje ręce
pieniądze. Zgodnie z prawem jej majątek przeszedłby w
posiadanie męża, ale musiałaby podpisać odpowiednie
dokumenty, ponieważ testament Jana Maskilla został
uwierzytelniony w Paryżu.
Myśl o tym wszystkim przeraziła Fionę tak bardzo, że
wstała z podłogi i zaczęła chodzić nerwowo po pokoju. Mimo
że była drobnej postury, czuła, jak deski skrzypią pod jej
stopami. Wszystko pokrywała warstwa kurzu,
prawdopodobnie nie sprzątano tu od lat. Posłanie składało się
z zapadniętego brudnego materaca i dwóch cienkich derek
rzuconych na zbitą z desek pryczę. Zupełnie bez związku z
sytuacją przyszło jej do głowy, że została zrobiona z drewna
sosen, rosnących w Strath. Całe umeblowanie zamku musiano
wykonać z tutejszego surowca. Na pewno przodkowie Euana,
mając na względzie dobro członków klanu, zatrudniali ich
wszędzie, gdziekolwiek to było możliwe. Tymczasem dla ich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]