[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poprosił ją o rękę, choć w dość niezwykły sposób. Araminta w końcu dostała to, na co zasłużyła, a w
do datku Posy, która zawsze chciała być dla niej siostrą, wreszcie ośmieliła się przeciwstawić matce.
Gdyby Benedict jej nie znalazł i nie oświadczył, że jest jego narzeczoną, tylko świadectwo Posy
mogłoby uratować ją przed zesłaniem... albo nawet egzekucją. I lepiej niż ktokolwiek wiedziała, że
dziewczyna drogo zapłaci za swoją odwagę. Araminta już pewnie myslała, jak uczynić jej życie
piekłem.
294
Pozwólcie, że dokończę. Po śmierci hrabiego lady Penwood zatrzymała mnie jako darmową poko-
jówkę, ale zmuszała mnie do pracy za trzy.
Lady Whistledown to samo napisała w zeszłym miesiącu! - wtrąciła Posy z ożywieniem. - Mówiłam
mamie, że...
Zamknij się! - warknęła Araminta.
Nie odprawiła mnie jednak, kiedy skończyłam dwadzieścia lat - ciągnęła Sophie. - Aż do dzisiaj nie
wiedziałam, dlaczego.
Chyba już dość usłyszeliśmy - stwierdziła hrabina.
Nie sądzę - warknął Benedict.
Sophie zerknęła na sędziego, a ten skinął głową.
- Zapewne odpowiadało jej, że ma służącą na każ
cie skinienie i w dodatku nie musi jej płacić. Ojciec
nic mi nie zapisał w testamencie.
- Nieprawda! - krzyknęła Posy. - Zostawił ci pieniądze.
-To niemożliwe. Zadbał o moje utrzymanie do
dwudziestego roku życia, a potem...
Potem miałaś dostać posag.
Posag? - wyszeptała Sophie.
Ona zmyśla! - wrzasnęła Araminta.
- Nie zmyślam - oświadczyła córka. - Nie trzeba
było zostawiać dowodów, mamo. W zeszłym roku
przeczytałam kopię testamentu hrabiego. Była w tej
samej szkatułce co obrączka ślubna.
- Ukradła mi pani posag? - wykrztusiła Sophie.
Przez wszystkie te lata sądziła, że jest biedna jak
mysz kościelna. Wiedziała, że ojciec nigdy jej nie kochał, ale bolało ją, że zatroszczył się o przyszłość
pasierbic, a jej nie zostawil nawet pensa. Nie żeby świadomie ją ignorował, raczej o niej zapomniał,
co było jeszcze gorsze niż odrzucenie.
Mam posag - powiedziała oszołomiona, zwracając się do Benedicta.
Nie obchodzą mnie twoje pieniądze. Nie potrzebuję ich.
Ale mnie obchodzą. Myślałam, że spisując swoją ostatnią wolę, całkiem o mnie zapomniał. Wiem, że
nie mógł zostawić majątku nieślubnej córce. Lecz o przyszłość podopiecznej mógł zadbać. Tak się
przecież robi.
Sędzia odchrząkną! i zwrócił się do lady Penwood.
- Co się stało z tym posagiem?
Hrabina nic nie odpowiedziała.
Lady Bridgerton uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Nie sądzę, żeby przywłaszczenie posagu młodej ko
biety było legalne - stwierdziła.-Prawda, Araminto?
23
Lady Penwood chyba wyjechała z miasta. LadyBridgerton również. Ciekawe...
Kronika towarzyska lady Whistledown, 1S czerwca 1817
Benedict nigdy nie kochał matki bardziej niż w tym momencie. Próbował powściągnąć uśmiech, co
było trudne, gdy się patrzyło na lady Penwood łapiącą powietrze jak ryba wyciągnięta z wody.
Sędzia wytrzeszczył oczy.
Chyba nie sugeruje pani, żeby aresztować hrabinę?
Oczywiście, że nie. I tak zostałaby wypuszczona. Arystokraci rzadko płacą za swoje przestępstwa.
-Violet przekrzywiła głowę i zmierzyła Aramintę wzrokiem. - Gdyby jednak pan ją aresztował, proces
byłby bardzo żenujący.
Co chce pani przez to powiedzieć? - wysyczała hrabina.
Czy mogę zamienić słowo na osobności z lady Penwood?
Oczywiście, milady. Proszę wszystkich o wyjście!
Nie, nie - powiedziała Violet z miłym uśmiechem. - Moja rodzina może zostać.
297
Urzędnik zaczerwienił się lekko, po czym wziął strażnika za ramię i razem opuścili celę.
Na czym to skończyliśmy? - zapytała wicehrabi na, gdy zostali sami. Podeszła do Araminty i oświad-
czyła: - Mój syn ożeni się z Sophie, a pani powie wszystkim, którzy będą chcieli słuchać, że była
podopieczną pani zmarłego męża.
Nigdy nie skłamię w jej sprawie - odparowała lady Penwood.
Violet wzruszyła ramionami.
- Dobrze. W takim razie proszę oczekiwać moich
doradców, którzy wkrótce zjawią się u pani, żeby od
zyskać posag Sophie. Przecież po ślubie Benedict bę
dzie miał do niego prawo.
-Jeśli ktoś mnie zapyta, potwierdzę pani historyjkę - odparła hrabina. - Ale nie zamierzam zrobić dla
niej nic więcej.
Violet przez chwilę udawała, że się zastanawia.
- Dobrze. A co ty na to, Benedikcie?
Syn krótko skinął głową.
- Ojciec Sophie nazywał się Charles Beckett i był
dalekim kuzynem hrabiego - powiedziała lady Brid
gerton, po czym odwróciła się plecami do Araminty
i wyjaśniła: - Niektórzy potraktują ją z góry, bo nikt
nie zna takiej rodziny, ale przynajmniej będzie sza
nowana jako osoba spokrewniona z Penwoodami. -
Obejrzała się i posłała hrabinie szeroki uśmiech.
Z gardła lady Penwood wyrwał się zdławiony dzwięk. Benedict z trudem pohamował śmiech.
- Halo, panie sędzio! - zawołała Violet, a kiedy
mężczyzna wrócił do celi, uśmiechnęła się do nie
go promiennie i powiedziała: - Moja rola jest skon
czona.
298
Urzędnik westchnął z ulgą.
Więc nie muszę nikogo aresztować?
Wygląda na to, że nie. Mężczyzna niemal oparł się o ścianę.
- Wychodzę! - oznajmiła lady Penwood. - Chodz,
Posy.
Benedict zobaczył, że krew odpływa z twarzy dziewczyny, ale zanim zdążył się odezwać, jego na-
rzeczona krzyknęła błagalnie:
Lady Bridgerton!
Tak, kochanie?
Sophie szepnęła jej coś do ucha.
Racja - powiedziała wicehrabina i zwróciła się do Posy: - Panno Gunningworth?
Właściwie Reiling - sprostowała dziewczyna. -Hrabia mnie nie adoptował.
Oczywiście, panno Reiling. Ile ma pani lat?
Dwadzieścia jeden, milady.
W takim razie jest pani dostatecznie dorosła, żeby samej podejmować decyzje. Chciałaby pani poje-
chać do mojej wiejskiej rezydencji?
O, tak!
Nie możesz zamieszkać u Bridgertonów! - wrzasnęła matka.
Violet całkowicie ją zignorowała.
- W tym roku chyba wcześniej opuścimy Londyn.
Czy zechce pani do nas dołączyć?
Posy energicznie pokiwała głową.
Byłabym szczęśliwa.
Zatem ustalone.
Wcale nie - wtrąciła łady Penwood. - To moje dziecko i...
Benedikcie, jak się nazywa ich doradca?
299
- Idz precz i nigdy więcej się nie pokazuj! - krzyk
nęla Araminta do córki.
Po raz pierwszy tego popołudnia Posy się zawahała. W dodatku matka zbliżyła się do niej i wysyczała
prosto w twarz:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]