[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przez kolejnych kilka dni w ogóle nie
mogła się skupić na pracy. Równolegle
z obniżeniem nastroju wzrosła w niej potrzeba
ucieczki od myślenia o całej sytuacji. Pisanie
stało się dla niej, podobnie jak niedawno dla
ojca, terapią, sposobem na zdystansowanie się
do rzeczywistości.
Druga połowa września była wietrzna,
deszczowa i depresyjna. Lato odpłynęło,
a nadzieje na złotą jesień przegrały
w konfrontacji z rzeczywistością. Tego
popołudnia lało jak z cebra, a Zuza wychodząc
z pracy przypomniała sobie, że nie wzięła
z domu płaszcza przeciwdeszczowego.
Przeklęła cicho i patrzyła przez okno na
drzewa targane wiatrem.
Czy mogę służyć pani parasolem?
usłyszała za sobą konkretny, rześki głos.
Odwróciła się i ujrzała młodego mężczyznę
w granatowej kurtce i szarym szaliku
przewiązanym przez szyję.
Nie, dzięki. Mam nadzieję, że wkrótce
skończy się to oberwanie chmury.
Nalegam obdarzył Zuzę uśmiechem.
Którą linią wraca pani do domu?
Piątką odparła, patrząc podejrzliwie na
nieznajomego.
Zwietnie. Ja też wyraznie się ucieszył.
Dłużej zatrzymała na nim wzrok.
Wyraznie zależało mu na wspólnym spacerze.
OK, chodzmy. Dzięki za propozycję.
Otworzył drzwi przed Zuzą.
Pracuje tu pani?
Tak.
Proszę wybaczyć mi śmiałość, ale
obserwuję panią już od kilku dni. Jest pani
taka smutna i zamyślona. Chciałbym jakoś
poprawić nastrój.
Poprawić mi nastrój? spojrzała na
niego zaskoczona. Jest pan wyjątkowo pewny
siebie mocniej otuliła się płaszczem.
Często bywam w bibliotece w związku
z kampanią wrześniową przeskoczył kałużę,
zmieniając nagle temat.
Studiuje pan jeszcze?
Potwierdził i dodał, że boi się oblania
egzaminów poprawkowych. Zdawał na drugi
rok germanistyki.
Znam ten wzrok. Myśli pani, że jestem
niedojrzały przechylił do niej parasolkę.
A tak w ogóle, Krzysiek przedstawił się.
Zuza.
Dasz się namówić na kawę, Zuza?
zapytał, gdy wsiedli do tramwaju.
Krzysiek wyglądał poważniej niż
przeciętny dwudziestolatek. Był wysoki
i pachniał świeżością. Mimo wszystko w jej
oczach pozostawał dzieciakiem.
Nie mam zbytnio czasu, ale dziękuję za
zaproszenie.
Jesteś zajęta? Spotykasz się z kimś?
Widzę, że szybko przechodzisz do rzeczy
roześmiała się.
Zbliżył się do Zuzy i wyszeptał, że życie
jest zbyt krótkie. Była piękną dziewczyną, a on
nie mógł znieść smutku w jej oczach. Jeśli nie
chce się umówić, niech chociaż przyjdzie
w sobotę na koncert jego kapeli w Piwnicy
Kany. Na uwiarygodnienie swoich słów wyjął
z torby dwie wejściówki.
Dzięki, jedna wystarczy schowała bilet
do portfela. Nie mam planów na
nadchodzący weekend, więc z chęcią przejdę
się do Kany. Dawno już tam nie byłam.
Super! wykrzyknął uradowany.
Wysiadł na kolejnym przystanku, a Zuza
podążyła za nim wzrokiem. Optymizm Krzyśka
podziałał na nią pozytywnie i, choć chłopak był
mocno zakręcony, wydawał się niegrozny.
Sobota nadeszła szybko. Piwnicę Kany
wypełniał tłum rozentuzjazmowanych młodych
ludzi. Ponieważ średnia wieku była
zdecydowanie studencka, Zuza czuła się tam
trochę matronowato. Przyjechała czterdzieści
minut wcześniej i mogła zająć jedno
z nielicznych miejsc siedzących. Zamówiła
półwytrawne białe wino, odprężając się.
Dawno już nie wychodziła nigdzie sama.
Poczuła nagle, że bardzo jej brakuje obecności
Filipa. Odetchnęła głęboko po chwili
i postanowiła dziś wieczorem nie myśleć
o Igorze walczącym o poprawę relacji
z synem.
Muzycy weszli na scenę kwadrans przed
rozpoczęciem koncertu. Krzysiek stroił gitarę
i sprawdzał głośność mikrofonu. Miał na sobie
szarą koszulkę z krótkimi rękawami, parę
czarnych rzemyków na nadgarstkach i modne
ostatnio szerokie sindbady. Zuzę śmieszyła
nieco ta stylizacja, ale musiała przyznać, że
wyglądał efektownie.
Zespół nosił nazwę Pomeranians i grał
wyjątkowo ciekawą mieszankę popu, ballady
i rocka. W dzwiękach pobrzmiewały
nawiązania do Red Hot Chili Peppers.
Krzysiek okazał się wokalistą grupy, a barwa
jego była głosu zaskakująco zmysłowa. Zuza
widziała, jak działał na dziewczyny. Patrzyły na
niego z uwielbieniem, śpiewały piosenki,
piszczały.
W pewnym momencie dojrzał Zuzę.
Mrugnął porozumiewawczo, a ona po raz
kolejny poczuła się nieswojo. Pomachała,
ściągając ku sobie zaskoczone spojrzenia jego
wielbicielek. Repertuar był głównie
anglojęzyczny, teksty miały głębszy sens,
a Krzysiek do perfekcji opanował sztukę
uwodzenia słuchacza. Choć przyjemnie
patrzyło się na wszystkich członków zespołu,
to wokalista przyciągał najwięcej uwagi.
Gdy skończyli grać, wiele dziewczyn
chciało sobie zrobić z nimi zdjęcie, parę
poprosiło o autografy. Zuza zamówiła drugą
lampkę wina i obserwowała sytuację.
Spodziewała się, że Krzysiek w ogóle do niej
nie podejdzie, bo podekscytowane
rówieśniczki wydadzą się mu zdecydowanie
bardziej atrakcyjne. Przyglądała się
z rozbawieniem zarumienionym studentkom,
które za wszelką cenę chciały zdobyć
zainteresowanie muzyków. Nie żałowała, że
przyszła na koncert, choć wcześniej miała
wątpliwości. Dopiła wino i ruszyła do wyjścia.
Zuza! Zaczekaj! w jej kierunku biegł
Krzysiek.
Cześć. Bardzo podobało mi się, jak
graliście powiedziała zgodnie z prawdą.
Jestem zaskoczona, że tak dobrze wam poszło.
Przygotowałam się na amatorskie rzępolenie.
Podobało ci się? słowa Zuzy sprawiły
mu przyjemność. Nie masz pojęcia, jak mnie
to cieszy. To teraz dasz się namówić na kawę?
Krzysiu, polubiłam cię, ale dzieli nas
parę lat różnicy klepnęła go w ramię.
Jestem dla ciebie starszą panią zażartowała.
Dziewczyno, moja ostatnia sympatia była
dziesięć lat ode mnie starsza, także młódka
z ciebie zmrużył kokieteryjnie oczy.
Powinniście pójść do jakiegoś talent
show. Mielibyście naprawdę spore szanse na
wygraną.
Póki co, mamy własny kanał na YouTube.
Tym sposobem wypromował się słodki Justin
Bieber, może i nam dopisze szczęście
zarechotał. O występie w telewizji też
myślimy, ale najpierw musimy doszlifować parę
szczegółów. I ll keep you posted wyszeptał,
przeciągając głos.
Zawsze tak się zgrywasz, czy tylko
w mojej obecności?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]