[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że siÄ™ fatygowaÅ‚eÅ› taki kawaÅ‚ drogi. GdybyÅ› zamiast tego za­
dzwonił, mogłabym ci to samo powiedzieć przez telefon.
I.oszczędziłabym sobie konieczności oglądania cię na oczy
wtedy, kiedy j uż sądziłam, że się z ciebie wyleczyłam.
39
-Ale gdybym zadzwoniÅ‚, zamiast przyjechać, nie móg­
łbym dać ci tego - oświadczył Rob i sięgnął do tylnej kieszeni
i wyciągnął z niej portfel. Nawet nie zdziwiłam się, kiedy wyjął
z niego zdjÄ™cie - takie zdjÄ™cie, jakie zwykle robi siÄ™ w dniu fo­
tografowania uczniów do szkolnej kroniki - mÅ‚odej dziewczy­
ny, która była bardzo do niego podobna. Tyle, że mi ała aparacik
na zębach i różnokolorowe włosy. Poważnie. Ufarbowała sobie
włosy chyba na cztery różne odcienie: niebieski, odblaskowo-
różowy, fioletowy i żółty - trochę taki jak u Barta Simpsona.
- To jest Hannah - rzekł Rob, kiedy wzi ęłam od niego to zdjęcie.
- Właśnie skończyła piętnaście lat.
Spojrzałam na Hannah, dziewczynę, która sprawiła, że Rob
do mnie przyjechał. Ale nie dlatego, oczywiście, że chci ał tu
przyjeżdżać. Wiedziałam, j aka jest sytuacja. Przyjechał tylko ze
względu na nią.
I dlatego, że według niego j esteśmy nadal przyjaciółmi.
- Rob - powi edzi ałam. Chyba w tym momenci e bardzo go
nie lubiłam. - Tłumaczyłam ci. Ni e mogę nic dla niej zrobić.
Zrobić dla ciebie. Przykro mi.
- Jasne. - Rob pokiwał głową. - Mówiłaś j uż. Posłuchaj ,
Jess. Ni e wiem, przez co przeszłaś podczas. . . - Ugryzł się wję-
zyk i nie powiedział słowa  wojna", a zamiast tego dokończył:
- ...tego poprzedniego roku. Wtedy, kiedy byłaś. . . za granicą.
Nawet nie będę udawał, że umi em sobie wyobrazić, jak ci tam
było. Z tego, co mówi Doug, kiedy j uż wróciłaś.. .
SpojrzaÅ‚am na niego ostro. Postanowi Å‚am, że zabijÄ™ Do­
uglasa. Naprawdę zabiję. To, co się działo po moi m powrocie
do domu - te koszmary senne, jak je nazywali lekarze - było
moją osobistą sprawą. Niczyją więcej. Douglas nie mi ał żadnego
prawa tak o niej rozpowiadać. Czy ja omawi am stan psychiki
Douglasa z jego byłymi dziewczynami? No cóż, nie, bo on nie
ma żadnych byłych dziewczyn. Nadal chodzi z córką naszych
sąsiadów, Tashą Thompki ns, z którą widuje się j uż niemal od
trzech lat, a ona uczy siÄ™ na Uniwersytecie stanu Indiana i co
weekend przyjeżdża do miasta, żeby się z ni m spotkać.
40
Ale gdyby Douglas mi aÅ‚ jakÄ…Å› byÅ‚Ä… dziewczynÄ™, nie roz­
mawi ałabym z nią o j ego prywatnych zmartwieniach. Ni e ma
mowy.
Rob musi aÅ‚ zauważyć ten gniewny rumieniec, który na pew­
no wpeÅ‚zaÅ‚ na moj Ä…twarz, bo odezwaÅ‚ siÄ™ Å‚agodnym tonem, kÅ‚a­
dąc dłoń na ręce, w której t rzymałam zdjęcie jego siostry:
- Hej . Ni e gniewaj się na Douga. Sam go pytałem, okay?
Kiedy wróciłaś, byłaś taka... Byłaś. . . - Skinął głową w stronę
maÅ‚ego kaktusika stojÄ…cego na parapecie okna w otoczeniu ko­
lejnych wiązek światełek w kształcie strączków chilli. - Byłaś
jak ten kaktus. CaÅ‚a pokryta kolcami. Ni e chciaÅ‚aÅ› ni komu po­
zwolić się do ciebie zbliżyć...
-A ty co niby wiesz na ten temat? - spytałam, ze złości ą
wyrywając mu rękę i upuszczając zdjęcie na blat stolika. - Byłeś
tak zajÄ™ty PannÄ… DziÄ™ki-Wielkie-Za-NaprawÄ™-Gaznika, że dzi­
wię się, że to w ogóle zauważyłeś.
- Hej - rzekÅ‚ z urażonÄ…mi nÄ…. - Ni e wÅ›ciekaj siÄ™. Powiedzia­
Å‚em ci...
- Rob, prawdajest taka - przerwaÅ‚am drżącym gÅ‚osem. Wma­
wi ałam sobie, że drży mi z gniewu - to mógł być jedyny powód.
- Chcesz, żebym znalazła twoją siostrę. Zwietnie. Ja nie mogę jej
znalezć. Jajuż nikogo nie umi em znalezć. Teraz już wiesz. To żad­
ne kłamstwo. To nie sztuczka, która ma sprawić, że ludzie się ode
mnie odczepią. Taka jest prawda. Ni e j estem już  dziewczyną od
pioruna". Ale nie próbuj mnie bajerować na to udawane współ­
czucie. Po pierwsze, to niepotrzebne, apo drugie, nic nie da.
Rob, wyraznie urażony, popatrzył na mni e zza stolika.
, - Moje współczuci e - powiedział - nie jest udawane. Ni e
wiem, jak możesz mni e o to posądzać, po tym wszystkim przez
co razem przesz...
- Nawet nie zaczynaj. -Uni os ł am w górę otwartądłoń gestem,
który we wszystkichjęzykach znaczy:  Stop". Albo:  Wmawiaj to
mojej ręce". - Wszystko, przez co razem przeszliśmy, przypomina
ci siÄ™ tylko wtedy, kiedy czegoÅ› ode mni e chcesz. A przez resztÄ™
czasu jakoÅ› bez probl emu o tym zapominasz.
41
Rob otworzył usta, chcąc coś powiedzieć - prawdopodobni e
zaprzeczyć - ale nie zdążył, bo Ann w tym momenci e podeszła
do stolika i zapytała nieco zatroskanym tonem:
- Kochani , wszystko w porzÄ…dku?
Zauważyłam, że j edyna poza nami para w restauracji patrzy
na nas podejrzliwie zza swoich menu. Widocznie nasza rozmo­
wa rzeczywiście zrobiła się głośna.
- Wszystko w porządku - oznaj miłam smętnie. - Możemy
poprosić o rachunek?
- Jasne - rzekła Ann. - Zaraz wracam.
W tej samej chwili, w której odeszÅ‚a, Rob pochyli Å‚ siÄ™, opie­
rajÄ…c Å‚okci e na stoliku -jego kolana pod stolikiem dotknęły mo­
ich, a palce dłoni znalazły się zaledwie o parę centymetrów od
moi ch rÄ…k, miÄ™dzy którymi leżaÅ‚o zdjÄ™cie jego siostry - i powie­
dział cicho:
- Jess, ja rozumi em, że przez tamten rok przeszÅ‚aÅ› praw­
dziwe pi ekło. Ja rozumi em, że znalazłaś się pod niewiarygodną
presjÄ… i że oglÄ…daÅ‚aÅ› rzeczy, których żadna osoba w twoim wie­
ku, w żadnym wieku, oglądać nie powinna. Moi m zdani em to
niesamowite, że potrafiÅ‚aÅ› wrócić i prowadzić życie, które cho­
ciaż trochę przypomina normal ność. Podziwiam cię za to, że nie
załamałaś się po tym wszystkim.
A potem powiedział jeszcze ciszej:
- Ale jest pewien podstawowy fakt dotyczÄ…cy ciebie, Jess,
którego usiłujesz nie zauważać, chociaż doskonale widzą go
wszyscy poza tobą. Wróciłaś stamtąd psychicznie poharatana.
Ze świstem wciągnęłam powietrze, ale on mówi ł dalej, nie
zwracajÄ…c na mni e uwagi.
- Słyszałaś mni e. I ja wcale nie mówię o tym, że już nie
potrafisz odnajdywać ludzi. Ja mówię o tobie. Cokolwiek t am
widziaÅ‚aÅ›, poharataÅ‚o ciÄ™ to. Ci ludzie, ci z rzÄ…du, wykorzysty­
wali cię, póki nie dostali od ciebie wszystkiego, czego chcieli, aż [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • metta16.htw.pl
  •